Clean 9 od Forever. Testuję, opiniuję, oczyszczam się!

Jakiś czas temu poznałem Anetę i Adriana, którzy dość mocno interesują się tematyką związaną ze zdrowiem. On jest farmaceutą, a ona dietetykiem. Prowadzą bloga o zdrowiu, interesują się tematem i generalnie testują różnego rodzaju produkty, które albo pomagają przywracać zdrowie, albo też pomagają je utrzymać. W całej tej swojej przygodzie trafili kiedyś na osoby związane z firmą Forever. To wtedy po raz pierwszy zapoznali się między innymi z zestawem Clean 9, który pomóc ma w oczyszczeniu organizmu i przywróceniu w nim porządku.

Oni z Cleanem nie tylko się zapoznali, ale też sami go przetestowali zakochując się w nim. Słysząc moje narzekania na ciągłe zmęczenie i powtarzające się problemy ze zdrowiem (przeziębienia) cały czas powtarzali mi, żebym kupił sobie Cleana i oczyścił swój organizm. Gwarantowali, że będę się po nim czuł lepiej, będę miał więcej energii i będę zdrowszy.

Obietnice piękne, ale jakoś mimo wszystko z Cleanem nie było mi po drodze. Jakiś czas temu moi znajomi nie wytrzymali i po prostu podarowali mi ten zestaw w prezencie. No i właśnie teraz nadszedł czas, aby go przetestować i sprawdzić czy Clean 9 rzeczywiście działa. Zaczynam od poniedziałku, a o przebiegu całej „kuracji” będę Cię tutaj informował. Na początek jednak chcę zapoznać Cię z tym tak rewelacyjnym ponoć wynalazkiem.

Co to jest ten Clean 9?

W zasadzie to może zacznę od napisania co to jest Forever Living, bo to ta firma wypuściła na rynek zestaw, któremu poświęcony jest ten tekst. Otóż jest to firma zajmująca się dostarczaniem na rynek suplementów diety i kosmetyków, które zostały stworzone na bazie aloesu. W ich ofercie znajdują się dezodoranty, pasty do zębów, szampony, żele rozgrzewające, a także suplementy pomagające oczyścić organizm.

Forever Clean 9
Forever Clean 9

No i właśnie Forever Clean 9 jest takim zestawem. W jego skład wchodzi kilka różnych elementów. Są to: Aloe Vera Gel, Forever Lite Ultra Shake, Forever Therm, Forever Fiber, Forever Garcina Plus. Jednym zdaniem: w skład Cleana wchodzi kilka różnych elementów, których nazwy nie mówią nic ani mi, ani Tobie, ani Ani.

Mówiąc po ludzku mamy tutaj do czynienia odpowiednio z:

  • miąższem aloesowym w naturalnej postaci, który wesprzeć ma działanie naszego organizmu
  • koktajlem, który organizmowi dostarczyć ma witaminki i minerały
  • suplementem diety, który pomaga spalać kalorie
  • błonnikiem
  • regulatorem przemian metabolicznych
Zestaw Clean 9
Zestaw Clean 9

Podsumowując, w ramach Clean 9 otrzymujemy ponoć kompletny zestaw „narzędzi”, które umożliwiają bezpieczne, skuteczne i kompleksowe oczyszczenie organizmu z toksyn.

Do tego wszystkiego dostajemy również książeczkę z instrukcją postępowania w czasie kuracji.

Kuracja trwa dziewięć dni, a podzielona jest na dwie części. W dwóch pierwszych dniach całkowicie rezygnujemy z głównych posiłków, jemy tylko to co mamy w zestawie, ewentualnie zapchać możemy się czymś z listy dozwolonych produktów o niskiej kaloryczności. W kolejnych dniach wskakuje nam jeden główny posiłek, a w czasie całego dnia spożywamy już pokarmy o wartości nieco ponad 1000 kalorii. Do tego dorzucamy zestaw ćwiczeń. Szczegółami nie będę Cię zanudzał.

Dlaczego chcę się oczyścić?

W tej książeczce z instrukcją, którą dorzuca nam producent wypisać trzeba swoje cele. Mnie, w przeciwieństwie do tego co sugeruje producent, nie interesuje zrzucenie wagi, zmniejszenie obwodu ud czy pozbycie się brzucha. Ja nie chcę tutaj niczego tracić, no może poza toksynami :D. Ja chcę zyskać:

  • energię
  • siłę
  • entuzjazm
  • odporność
  • zdrowie

Dzięki temu miałbym więcej mocy, aby zajmować się synkiem. Dodatkowo nie ryzykowałbym co chwilę tym, że zarażę go przeziębieniem. To jest moje marzenie i tego oczekuje od oczyszczenia swojego organizmu z różnego rodzaju dziadostwa, które sobie w nim drzemie.

Kiedy zaczynam?

Jak już wspomniałem swoje oczyszczanie zacznę w poniedziałek. Przez weekend muszę się z tym oswoić. Zjeść jeszcze trochę trującego jedzenia, być może napić się trochę alkoholu, w końcu szykuje się ładny weekend :D. Adrian z Anetą podpowiadali mi, abym kurację zaczął w weekend, aby dwa pierwsze dni, w których nie spożywa się dodatkowych posiłków, przetrwać w dni wolne od pracy. Ja zrobię to jednak inaczej wierząc, że w pracy nie będę myślał o jedzeniu, o co w domu byłoby bardzo trudno ;-).

No to do poniedziałku!

Dzień 1

Pierwszego dnia postanowiłem, że nie będę jadł nawet tych owoców i warzyw, które znajdują się na liście dozwolonej. Chciałem dać z siebie 100% i oczyścić organizm z toksyn możliwie jak najlepiej. W związku z tą decyzją nie było innego wyjścia: musiałem czuć głód. No i czułem go praktycznie przez cały dzień. Raz odchodził, raz wracał, ale jakoś dałem radę.

Jeśli chodzi o miąższ aloesowy, to da się to spokojnie wypić. Chociaż przy takiej ilości, jak w pierwszych dniach, to jest to troszkę męczące. Tabletki to wiadomo, smaku nie mają i połyka się je bez trudu. Najbardziej posmakował mi dziś koktajl waniliowy. Rozrabiałem go w wodzie i był całkiem ok, słodziutki, przypomina smak cukierków waniliowych :D.

Z moim samopoczuciem wszystko ok. Wiadomo, popołudniu byłem nieco zmęczony, ale to też z uwagi na ciężką noc, bo dziecko nie dało spać, a w dodatku późno się położyłem. W każdym razie nie miałem żadnych zawrotów głowy, mdłości czy bólów głowy. Da się to spokojnie przeżyć, oby się opłaciło.

Najgorsze jest to, że to dopiero pierwszy dzień, a ja już mam marzenia odnośnie różnego rodzaju potraw, które chętnie bym zjadł :D. Ciekawe co to będzie za parę dni.

Dzień 2

Piszę z samego rana. Dzisiejsza aktywność fizyczna mocno mnie zmęczyła. Wybrałem sobie intensywny spacer, a spaceruję po głównych ulicach miasta Tarnowskie Góry. Możesz się domyślić co poczułem, gdy byłem 15 minut od miejsca pracy, a zachciało mi się sikać. Ta poranna dawka płynów jest męcząca, jeśli więc kiedyś będę powtarzał Cleana, to wybiorę sobie ćwiczenia w miejscu, w którym można załatwić swoje potrzeby bez problemu :D. Jeśli już przy potrzebach jesteśmy, to jestem zdziwiony, że przy tym oczyszczaniu nie… przeczyściło mnie. Spodziewałem się tego, a tu proszę – niespodzianka.

Z ciekawostek: obudziłem się dziś nie czując głodu.

Jeśli chodzi o pozostałą część dnia, to było ciężko. Byłem wyraźnie zmęczony i myślałem, że w końcu sięgnę po jakieś jabłko. Na szczęście dotrwałem do końca dniówki, wróciłem do domu, wyszedłem z psem, a później doczekałem się koktajlu, który o dziwo dodał mi energii na resztę dnia.

Jest dobrze, przetrwałem pierwsze dwa dni bez ani grama dodatkowego jedzenia!

Dzień 3

Dzień trzeci był całkiem sympatyczny. Wiedziałem już, że zjem obiad, więc była motywacja do funkcjonowania. Poranny spacer był mało przyjemny, bo szybko w deszczu. Na szczęście tego dnia zajmowałem się dzieckiem, które zapewniło mi wiele dodatkowych ćwiczeń i sporo wysiłku.

Tego dnia serio czułem się już lepiej. A po zjedzeniu obiadu dostałem wielkiego kopa energetycznego :D. Cieszę się, że od dziś będę pił mniej miąższu z aloesu, bo to mnie trochę męczyło. Nie żeby było niesmaczne, ale po prostu było tego bardzo dużo.

Z ciekawostek. Zgubiłem prawie 3kg! Co przy mojej wadze jest dla mnie wielkim zaskoczeniem. Boję się, że spaliłem resztkę mięśni. Ale ubytku sił w rękach nie czuję, więc może nie ;-). No bo najwięcej cm zeszło mi właśnie z ramion. No i troszkę z brzucha.

Clean 9 jest bezapelacyjnie do zrobienia. Przez każdego. Owszem, pierwsze dwa dni nie należały do przyjemności, ale od trzeciego jest już wielki luz. Od teraz pozwalam sobie dodatkowo na zjedzenie jabłka czy gruszki, czego nie robiłem w dwóch pierwszych dniach pomimo tego, że niby mogłem.

Ale nie chciałem.

Jedziemy z tym dalej!

Dzień 4

Za mną kolejny dzień, który minął bez większych problemów. Dziś rano zaserwowałem sobie bardziej męczący, bardziej intensywny spacer z psem. Aż się normalnie spociłem. Pies był zadowolony, ja mniej. Ale chyba o tego typu trening tu chodzi, więc nie ma co narzekać.

Na obiad znowu jadłem kurczaka z ryżem i z warzywami. Generalnie odkąd pojawił się ten posiłek, to praktycznie nie czuję głodu. Wiadomo, są takie momenty, ale bez tragedii.

Wieczorem byłem nadzwyczaj mocno zmęczony. Może mi wydaje się, że nie czuję głodu, ale organizm na 100% to odczuwa, bo koło 22 padałem na gębę, jakbym przebiegł maraton.

Nie było żadnych dodatkowych rewelacji.

Dzień 5

Kolejny podobny dzień. Poranna porcja „śniadania”, intensywny spacer z psem i praca. A po pracy spacer z dzieckiem. Miałem na niego siłę, więc chyba nie jest źle. Wydaje mi się jednak, że jest coraz słabszy, kondycyjnie.

Dzień 6

Spodziewałem się, że każdego dnia będzie lepiej, tymczasem ja mam wrażenie, że serio każdy kolejny dzień czyni mnie słabszym. Nie wiem na ile to efekt Cleana, a na ile tego, że synek w nocy budził się nadzwyczajnie często. W każdym razie miałem dziś np. taką sytuację, że poszedłem do piwnicy (z 3 piętra) po karmę dla psa, gdy się po nią schyliłem i ją podniosłem, to wyraźnie czułem zawroty głowy. Organizm jest zmęczony.

Potwierdza to również to, że zwyczajnie cały czas czuję głód. Pomimo tego, że jem owoce.

Możliwe, że mój przyzwyczajony do słodyczy organizm po prostu domaga się nowej dawki cukru, bo dziś przyłapałem się na tym, że zajrzałem do szafki w poszukiwaniu cukieraska ;D. Za mną ciężka sobota, również dlatego, że musiałem ogarniać sprawy związane z serwerami moich stron www, które miały dziś mocne problemy.

Dzień 7

Niedziela niestety upłynęła mi pod znakiem pracy. W związku z czym nie miałem czasu zastanawiać się nad tym czy jestem głodny czy też może nie. W każdym razie starczyło mi sił nie tylko na pracę, ale też na spacer z dzieckiem pójście do Kościoła czy też trzy spacery z psem. Nie jest źle. Małymi krokami zbliżamy się do końca, a ja wciąż nie mogę wyjść z podziwu jeśli chodzi o mój brzuch, który od kilku dni na wysokości talii jest płaski :D.

Dzień 8

Dziś faktycznie czułem się lepiej. Nie było już zawrotów głowy i nawet jakoś nie czułem przesadnego głodu, może dlatego, że dostałem dziś troszkę większy kawałek mięsa, ale wciąż mieszczący się w normie dla mężczyzn. Nadal bardzo dużo piję i bardzo dużo sikam. Sądzę, że to tym sposobem pozbywam się sporej ilości toksyn :D.

Dzień 9

To był już pełen luz ze świadomością, że to ostatni dzień. Wcale nie ciągnęło mnie do tego, aby na koniec pozwolić sobie na jakieś szaleństwo. Wszystko zrobiłem zgodnie z planem i ani tego dnia, ani w żadnym dniu poprzednim nie złamałem zasad narzucanych w tym programie. Muszę nawet powiedzieć, że z lekkim żalem piłem ostatniego shake’a. One bardzo mi posmakowały.

Jeśli chodzi o miąższ z aloesu, to miałem wrażenie, że zawsze nalewałem go zbyt dużo, tymczasem troszkę mi go zostało. Będzie na najbliższe dni, w czasie których dokończę tę buteleczkę :-).

Top content