Żyrafa Sophie, która u mnie wywołuje dreszcze

W ostatnim czasie osoby, które są tak miłe, że poświęcają mi swój czas zauważyły, że u Andrzejka pojawiła sie nowa zabawka, jaką to dostał w prezencie od babci (po sugestii mojej żony). Zabawka, która to ponoć furorę robi już od dziesiątek lat. Zabawka, która kochana ponoć jest przez wszystkie dzieci. Zabawka, którą określa się jako genialną. Zabawka, która według mnie jest przereklamowana. Według Andrzejka też. Zabawką tą jest wielozadaniowy gryzak – Żyrafa Sophie.

Producenci Żyrafy Sophie szczycą się tym, że ich produkt podbija serca kolejnych pokoleń dzieci, już od zdaje się pięćdziesięciu lat. Chwalą się tym, że ich żyrafka wykonana jest z naturalnej gumy, a pomalowana jest farbą spożywczą, która w żaden sposób nie wpłynie negatywnie na zdrowie dziecka, które będzie się nią bawiło.

Producenci i sprzedawcy Żyrafy Sophie jarają się tym, że ich zabawka pobudza wiele zmysłów maluchów i że może być im wręczana praktycznie już kilka dni po urodzeniu. Guma, z której wykonano żyrafkę ma być ponoć nie tylko niezniszczalna, ale też w dotyku miła niczym skóra mamy. Jej kolory są tak zaplanowane, aby stymulować wzrok malucha (te ciemne cętki). Piszczący brzuszek żyrafki sprawiać ma, że dziecko dowiedzieć ma się co to jest przyczyna i czym jest skutek. No i ten żyrafkowaty kształ, który sprawia, że zabawkę można nie tylko w każdym miejscu złapać rączką, ale też w każdym miejscu ugryźć.

I wszystko to za około 80zł.

Jak na Żyrafkę Sophie reaguje moje dziecko?

Producenci twierdzą, że to zabawka, którą dziecku dać można nawet w pierwszych dniach życia. Ja nie wiem czy moje dziecko jest niekumate, czy co, ale żyrafka nie robi na nim żadnego wrażenia. Zamiast ssać nogę, dupę czy głowę żyrafy Andrzej woli possać palca, pieluszkę lub moje przedramię. Nawet gdy na siłę włoży mu się ją do ust, to żyrafka i tak za chwilę ląduje na podłodze, dywanie czy gdziekolwiek indziej, niż w założeniu powinna.

Co o Żyrafce Sophie sądzę ja?

Sorry, ale w sklepach znaleźć można wiele równie dobrych, równie przyjaznych dziecku i równie bezpiecznych zabawek typu gryzak. Są nawet tego typu zabawki, które produkują polskie firmy. Są kilkukrotnie tańsze, a rolę swoją spełniają w takim samym stopniu jak i ta żyrafka.

Poza tym chciałem powiedzieć, że ja bawiąc się zyrafką mam ciarki. Nieprzyjemne. Takie same jak wówczas, gdy ktoś przejedzie kredą po tablicy generując obrzydliwy pisk. Zdecydowanie żyrafka mi nie smakuje :D. W naszym domu jedyną żywą istotą mocno zainteresowaną tą żyrafką jest pies. Ale szkoda dawać mu coś tak drogiego.

Nie ulegajmy więc światowej modzie. Nie pozwalajmy na to, aby ktoś wkręcał nam, że skoro francuskie dziecko bawi się jakąś zabawką, to robić musi to też nasze.

Serio, ta Żyrafka Sophie nie robi żadnego szału. Sam nigdy w życiu nie pozwoliłbym na to, abyśmy wydali na nią tyle pieniędzy. Wolę w tej cenie kupić dwie czy trzy zabawki, które będą się od siebie różniły zwiększając szanse na to, że ktoraś zdobędzie serce mojego dziecka ;D

Top content