Powiem Ci, że życie jest przezabawne. Jak dziś pamiętam, gdy moja żona spędziła kilka dni czytając opinie na temat przychodni i pediatrów w Tarnowskich Górach. Po wielu godzinach wybrała tę, która niby ma być najlepsza. Nie minęło pół roku, a właśnie podjęliśmy decyzję, że przychodnię trzeba zmienić. Bo to, co dziś nas tam spotkało było już co najmniej śmieszne.
Przychodnia chwali się tym, że ma osobne wejście dla dzieci chorych i osobne wejście dla dzieci zdrowych. W rzeczywistości okazuje się, że owe wejście to po prostu osobne drzwi do tego samego gabinetu, bo wcześniej do przychodni i na poczekalnię wchodzi się tą samą drogą.
Przychodnia chwali się tym, że ma bardzo dobrego pediatrę, tymczasem w rzeczywistości okazuje się, że staliśmy dziś z Andrzejkiem w kolejce do pediatry, gdzie średnia wieku pacjentów wynosiła mniej więcej 55 lat. Serio, więc to chyba nie jest pediatra. Chcę tu zaznaczyć, że ja nie mam nic do ludzi starszych. Ogólnie ich lubię i szanuję, ale tu oberwać musi się przychodni.
Jak ja chodziłem do przychodni, to pediatra był lekarzem dla dzieci. I w przychodni przyjmowano tylko dzieci. Tymczasem my trafiliśmy w miejsce, gdzie w kolejce do lekarza siedzącego w pokoju z napisem PEDIATRA siedzą babcie i dziadkowe. Kaszlący, kichający, smarkający – zarażający. Pięknie przemyślane.
Nie wiem jak jest w przypadku Twojej przychodni, ale u nas:
- pediatra okazuje się lekarzem rodzinnym
- dzieci chore badane są w tym samym pomieszczeniu, w którym dzieci zdrowe otrzymują później szczepienie
Masakra.
A co na badaniu?
A badanie oprócz tego, że trzeba szybko zmienić przychodnię i lekarza przyniosło nam:
- pobieranie krwi u Andrzejka, ja tego nie widziałem, ale Kasia twierdzi, że krew tryskała na wszystkie strony, a to przez to, że u dzieci krew pobiera się mniej wygodnie, niż u dorosłych. Robi się to samą igłą, nie strzykawką. W każdym razie krew pobrano po to, aby sprawdzić czy w organizmie Andrzejka nie ma jakiegoś stanu zapalnego
- pobranie wymazu ze słynnego andrzejkowego pępka, wyniki będą w ciągu 3-7 dni
- skierowanie do kardiologa dziecięcego, bo Pani lekarz usłyszała nad sercem Andrzeja jakieś szmery. I chyba woli, aby przyjrzał się temu specjalista. Ja przypuszczam i mam nadzieję, że to nic poważnego, że Andrzejkowi coś tam w tym sercu się zrasta i pewnie co 2 lekarz nie proponowałby żadnych dodatkowych badań
Także czekamy na wyniki, będę raportował. Mam nadzieję, że przedstawiając tu tylko pozytywne informacje.
Spodobało się? Daj lajka lub udostępnij znajomym. Za każdym razem, kiedy tego nie zrobisz, uronię małą łezkę. A jeśli to zrobisz, to poczujesz same korzyści: zawsze dowiesz się o nowym poście, na FB zobaczysz więcej zabawnych historyjek z naszego życia, no i będziesz mógł obserwować fotki, które wrzucam na Instagram, są tak fantastyczne, że klękajcie narody.
Ojej masakra! Mam nadzieję, że z Andrzejkiem wszystko będzie dobrze. Niestety z tymi przychodniami i lekarzami to naprawdę u nas koszmar 🙁 My sami z mężem walczyliśmy bo naszą córę co chwila chcieli antybiotykami faszerować. Mała dwa latka niedawno nam skończyła i katarek miała, jako że to nasze pierwsze dziecko to poszliśmy do lekarza, bo jednak się jeszcze stresujemy, ale właśnie lekarz poleciła antybiotyk. A mnie coś tknęło, że na sam katar to nie jest najlepszy pomysł i od razu telefon do mamy (pielęgniarką jest) i się okazało, że wystarczył raptem nozitix i dziecku katarek przeszedł jak ręką odjął. I zamiast na antybiotyku, to skończyło się na spreju do noska, bez chemii i stresu że małej coś zaszkodzi. Teraz się nauczyłam, że nie ma co tak od razu biegać po tych lekarzach, bo za chętnie przepisują te mocne leki niestety. U nas tak samo, większość chorych to są emeryci, a to oddzielenie dzieci zdrowych od chorych niestety też pozostawia wiele do życzenia 🙁 Może trzeba się zastanowić nad prywatną opieką na przyszłość?
O tym też myślimy…