W Gyncentrum skoczyło mi dziś ciśnienie

Mieliśmy mieć dziś badania prenatalne. Te pierwsze, które robi się pomiędzy 11 a 13 tygodniem ciąży. I badania te wywołały u mnie dziś skok ciśnienia.

Pojechaliśmy do Katowic, rano. W związku z tym zamiast spokojnie spać lub dogorywać rano w łóżku musieliśmy wstać i szybko się przygotowywać. Zamiast spokojnie zjeść śniadanie musieliśmy szybko je wchłonąć. Zamiast spokojnie spacerować z psem musiałem lecieć z wywieszonym ozorem i poganiać psa przy robieniu kupy. Zamiast sobotni poranek spędzić na nic nie robieniu musieliśmy wdychać spaliny. Super.

Finał był taki, że jeszcze zanim Kasia położyła się na łóżku, to pani doktor stwierdziła już, że z tego co widzi, to na badanie przyjechaliśmy przynajmniej o 5 dni za wcześnie.

No i jej przewidywania spełniły się. Dziecko jest za małe i nie dało się go zbadać. W związku z czym straciliśmy dziś i czas i paliwo :D. Super, po prostu super. Pociesza mnie tylko to,  że w drodze powrotnej kupiłem sobie piwko, Namysłowa ciemnego typu irlandzkiego. Aż cztery sztuki. Może jeszcze coś z tego dnia będzie ;-).

PS.

Tak się zastanawiam, czy panie, które zapisują pacjentki na badania prenatalne nie powinny być w tym lepiej przeszkolone, może niech do swoich obliczeń dodają zawsze 7 dni? Gyncentrum, zróbcie coś z tym. Bo kiedyś może się zdarzyć tak, że ktoś wyda 20zł na dojazd do Waszej placówki, okaże się, że na badanie jest za wcześnie, a później tych 20zł zabraknie mu na chleb.

Pomyślcie.

Top content