Ty to ja, ja to ty. Czyli problemy z mówieniem o sobie

Przyznam Ci się  do tego, że z niecierpliwością wyczekiwałem czasu, w którym moje dziecko zacznie mówić. W pewnych momentach zaczynało nawet martwić mnie to, że Andrzej jeszcze nie dyskutuje ze mną jak stary chłop. W każdym razie z tyłu głowy cały czas ukrytą miałem świadomość, że nie ma się czym martwić, i że dziecko zacznie mówić w swoim czasie. Tak też się stało.

Od kilku tygodniu Andrzej bardzo się w tym zakresie rozwinął. Mam wrażenie, że największy progres pojawił się w czasie, kiedy Andrzej leżał w gipsie. Sporo żeśmy wtedy do niego mówili, czytaliśmy mu masę książek, namawialiśmy do powtarzania wyrazów. No i teraz mamy takiego malucha, któremu usta prawie się nie zamykają ;-D.

Wiadomo, nie mówi jeszcze aż tak dobrze jak profesor Miodek, ale niewiele już mu brakuje.

W każdym razie najzabawniejszy jest wtedy, gdy mówi o sobie. A właściwie to o Tobie.

Bo Andrzej na siebie mówi Ty.

W sumie mu się nie dziwie, bo ciągle czy to ode mnie, czy od Kasi słyszy „Ty zrób to, Ty zrób tamto, Ty podaj to, Ty pójdziesz tu, Ty siądziesz tam” i tak dalej. Chłopak przyjął więc do wiadomości, że Ty to on :D.

– kto chce kanapkę z dżemem?

– Ty, Ty, Ty

– czyj ten bidon?

– Ty, Ty, Ty

– idziesz ze mną z psem na spacer?

– Ty, pies, Ty, pies

– Tata kupił jogurt

– jogurt Ty, jogurt Ty

😀

No jest ubaw. W każdym razie powtarzamy mu, że jak mówi o sobie, o Andrzejku, to musi mówić ja. A jak mówi o kimś, to wtedy powinien powiedzieć Ty. No i jak mu się o tym przypomina i prosi o to, aby się poprawił, to się poprawia. Ale z automatu mimo wszystko wciąż mówi Ty.

Ciekaw jestem czy mają tak wszystkie dzieci? Tu chyba trzeba czasu, aż sam zatrybi o co chodzi. Póki co można się tylko cieszyć z zabawnych sytuacji, które w związku z takim mówieniem czasem się pojawiają.

Kończąc już powiem Ci jedno. Gdybyś ktoś powiedział do mnie:

Ty to ja, ja to Ty. Zapamiętaj!

to Ty sam nie wiedziałbym o co chodzi.

Ty to ja, ja to ty. Czyli problemy z mówieniem o sobie

Top content