Ten gips nas wykończy

Jeszcze tydzień, musimy wytrzymać jeszcze tydzień. Przynajmniej.

W czwartek 21.06 jadę z Andrzejem na kontrolę do chirurga z ogromną nadzieją, że ten powie mi, że wszystko jest już ok, że noga się zrosła i że gips można zdjąć. Jeśli będzie inaczej, to aż się boję tego, co to będzie.

Bo wiesz. Ja na Instagrama czy na Facebooka wrzucam nasze uśmiechnięte zdjęcia, piszę, że wszystko jest w porządku i że dobrze sobie radzimy, ale tak naprawdę to wiele nie brakuje do tego, żeby ten gips nas wykończył.

Andrzej nie może się ruszać, jest mu niewygodnie, źle mu się śpi, ma podrażnioną skórę, a gips jest już bardzo brudny, zwłaszcza w strategicznych miejscach.

Kasia jest niewyspana i zmęczona, bo całymi dniami opiekować musi się dwójką maluchów. Do tego w nocy nie może spać spokojnie, bo jak nie karmi Ani, to słucha wrzasków dobiegających z naszego pokoju.

Ja jestem wykończony. Nie mogę powiedzieć, że wcale nie śpię. Skłamałbym. Bo te 3-4 godziny to uda mi się przespać każdej nocy. Ale jest tragedia. Andrzej najgorzej cały ten gips znosu właśnie w nocy. Krzyczy, płacze, wrzeszczy, jakby obdzierali go ze skóry. Wkurza go to, może swędzi, może boli. Nie wiem, nie umie powiedzieć. W każdym razie najpierw chce, żeby go przytulić, a po 4 sekundach kopie mnie mówiąc, żebym usiadł. Później chce, abym zaczął śpiewać mu kołysankę, która po 4 sekundach mu się nudzi. Później chce, abym jednak usiadł na swoim łóżku. I tak non stop, aż w końcu zasypia, ze zmęczenia. On jest wykończony, ja też. W dodatku wraz ze zmęczeniem idzie nerwica.

No i sąsiedzi. Sąsiedzi tego wszystkiego słuchają podejrzewając nas pewnie o to, że znęcamy się nad dzieckiem. Kiedy tak Andrzej drze się, a ja nie potrafię niczego zrobić, to żyję z autentycznym lękiem, że sąsiedzi mogą w końcu zadzwonić na policję zgłaszając, że dzieje się u nas coś złego. Bo wierz mi, że te wrzaski Andrzeja nie są normalne.

Przerąbane.

Top content