TEGO najbardziej mi brakuje przy zapaleniu rwy kulszowej

TEGO najbardziej mi brakuje przy zapaleniu rwy kulszowej

Ja zawsze lubiłem testować różne rzeczy, produkty i wynalazki. Uwielbiałem to do tego stopnia, że nawet na tym blogu stworzyłem dział poświęcony testom. Okazuje się jednak, że nie wszystko lubię sprawdzać. Przykładem może być tutaj zapalenie rwy kulszowej, z którym to od kilku dni bardzo się męczę.

Męczę się, ale powiem Ci szczerze, że wcale nie dlatego, że:

  • nie mogę siedzieć
  • nie mogę biegać
  • nie mogę sprawnie chodzić
  • nie mogę się swobodnie obracać
  • odczuwam ból w lędźwiach, pośladkach i w udzie
  • w sobotę przewróciłem się i nie mogłem wstać
  • nie mogę chodzić na zakupy

Cierpię dlatego, że nie mogę spędzać czasu ze swoimi dziećmi w taki sposób, do jakiego jesteśmy  przyzwyczajeni. Nie mogę brać ich na ręce i przytulać. Nie mogę brać ich na spacery i oprowadzać po osiedlu. Nie mogę z nimi tańczyć i nie mogę grać z nimi w piłkę.

To tego najbardziej mi brakuje.

Nie braku bólu, nie swobody ruchu. Brakuje mi czasu miło spędzonego z dziećmi.

Jak tylko dojdę do siebie, to będę to odrabiał. A Tobie polecam cieszyć się tym, że masz dziś siłę i zdrowie. Idź stracić je w czasie zabawy z maluchami. To najlepsza opcja.

A ja kończę, bo rwie mnie już niemiłosiernie i muszę się położyć. A napisałem ledwo co kilka zdań.

Spodobało się? Daj lajka lub udostępnij znajomym. Za każdym razem, kiedy tego nie zrobisz, uronię małą łezkę. A jeśli to zrobisz, to poczujesz same korzyści: zawsze dowiesz się o nowym poście, na FB zobaczysz więcej zabawnych historyjek z naszego życia, no i będziesz mógł obserwować fotki, które wrzucam na Instagram, są tak fantastyczne, że klękajcie narody.

5 komentarzy do “TEGO najbardziej mi brakuje przy zapaleniu rwy kulszowej”

  1. Maciek Kunowski

    Mnie rwa trzymała ponad 80 dni do tego stopnia, że nie byłem w stanie chodzić 😉 Tyle, że ja omijałem lekarza szerokim łukiem. Życzę Ci, żebyś szybciej ode mnie zażegnał problem. Niestety takie problemy wracają po czasie, ale na razie staram się o tym nie myśleć…

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewiń do góry