Sucha woda i wojna domowa

Powiem Ci, że ostatnie dni w naszym domu są pełne napięcia. Stresujemy się stanem zdrowia synka, trzymamy kciuki za to, żeby szybko wyzdrowiał, zastanawiamy się nad tym u kogo dalej go leczyć, analizujemy kolejne propozycje znajomych lekarzy, a na dodatek przy tym wszystkim troszkę się kłócimy, mamy taką małą wojnę domową.

Już nie chodzi o podawanie dziecku sterydów czy antybiotyków, bo tego oboje raczej wolimy unikać. Chodzi o dodatkowe kosmetyki, które wykorzystać można przy pielęgnacji niemowlaka.

W zasadzie to poszło o wodę, w której to pełno jest kamienia i która to bardzo wysusza skórę. Odczuwamy to my, a co dopiero musi dziać się ze skórą niemowlaka. Jak wiesz skóra Andrzejka jest bardzo podrażniona i powoli, po konsultacji ze znajomym lekarzem, dochodzimy do wniosku, że to wina nie tylko gronkowca, ale też odparzeń od pieluch czy wysuszenia od wody. No bo właśnie przy kąpieli popełnialiśmy strategiczny błąd. Kąpaliśmy synka w samej wodzie.

Lekarz, w postaci mojej siostry ciotecznej, zasugerował nam, że obowiązkowo powinniśmy kupić olejek Emolium do kąpieli, który to miałby natłuścić skórkę dziecka i zadbać o to, aby tak bardzo się nie wysuszała. Ja z desperacji byłem już na to zdecydowany. W przeciwieństwie do mojej żony.

Stwierdziła ona, że nie będzie robić wszystkiego co proponują lekarze, zwłaszcza, że w tym olejku od Emolium są składniki, które w perspektywie lat mogłyby naszemu dziecku zaszkodzić. Chodzi między innymi o konserwanty i parabeny, o których pisała blogerka Sroka. Obawiam się, że moja żona ma rację, ja jednak w sytuacji, gdy moje dziecko choruje byłem w stanie zgodzić się prawie na wszystko, co zasugeruje lekarz, zwłaszcza z rodziny. No i tak kłóciliśmy się bez sensu przez jakiś czas. Ona mówiła mi, że ślepo słucham tego co mówią lekarze i nie mam własnego rozumu, a ja jej, że te produkty widocznie nie są wcale takie złe i że czasy się zmieniły, woda jest gorsza niż kiedyś, dzieci siedzą w pampersach i trzeba korzystać z kosmetyków, które to z myślą o tym powstały.

Doszliśmy jednak do porozumienia, bo okazało się, że mamy w domu olejek migdałowy, a także kokosowy. I to właśnie jeden z tych naturalnych produktów od wczoraj dorzucamy do wanienki z wodą, w której kąpiemy synka. Dodatkowo smarujemy go jakimś kremem od Babydream, który nie ma w sobie szkodliwych substancji.

Kasia twierdzi, że to będzie dla dziecka lepsze. A ja pomimo awantur wierzę jej. Któż bowiem może lepiej niż mama wiedzieć co jest najlepsze dla dziecka?

Przepraszam Cię Kasiu za to, że na Ciebie naskakiwałem. Miałaś rację i wiesz co robisz.

A Ty w czym kąpiesz dziecko?

Top content