Rowerek pchacz. Czy jego zakup ma sens?

W poniedziałek na Facebooku obiecałem, że na blogu pojawi się wpis, w którym podzielę się z Tobą moimi przemyśleniami odnośnie plastikowego rowerka pchacza. Lubię dotrzymywać słowa, zachęcam zatem do przeczytania wpisu :-).


Jakiś czas temu, o ile pamięć mnie nie myli było to na koniec lipca, Andrzej od ojca chrzestnego i jego narzeczonej dostał rowerek pchacz, który to, jak ostatnio niemal wszystko, zakupiony został przez internet. Prezent był z nami wcześniej konsultowany i po wspólnej naradzie z kupującymi stwierdziliśmy, że rowerek pchacz to fajna zabawka dla dziecka, która życie ułatwić może rodzicowi. Wiedzieliśmy, że rowerek ten na początku będzie zastępował wózek, a teraz liczymy na to, że w przyszłości będzie zwykłym rowerkiem, na którym dziecko jeździć będzie obok rodzica pchającego obok kolejny wózek ;-). Pozwól, że przejdę już do moich wniosków odnośnie tego rowerka.

Pierwsze wrażenie

Pierwsze wrażenie było takie, że miałem okazję spakować ten wózeczek i odesłać go do sprzedawcy. Otrzymaliśmy bowiem rowerek rozłożony na części pierwsze, bez żadnej rozsądnej instrukcji. Jakaś instrukcja tam była, ale wydrukowana na kartce rozmiaru A5, ledwo było na niej cokolwiek widać, wszystko było słabo opisane. Prawdę powiedziawszy składając ze szwagrem ten rowerek działaliśmy bardziej na chybił trafił. W każdym razie po niemalże dwugodzinnych mękach udało nam się to złożyć. Oczywiście zostało nam kilka niewykorzystanych śrubek, ale stwierdziliśmy, że rowerek nie tylko działa, ale jest też bezpieczny. W każdym razie dla producenta wielki minus za brak rozsądnej instrukcji.

Wiadomo, że na pierwsze wrażenie składa się nie tylko proces składania, ale też ogólne wnioski po dotknięciu sprzętu. To tak:

  • konstrukcja wydawała się stabilna, ramy wydawały się mocne
  • plastiki chińskie i nie dało się tego nie zauważyć
  • materiał wykorzystany przy daszku, a także ten na siedzisku uznałem za dziadostwo, będzie się pruło

To tyle, jeśli chodzi o narzekanie. Dobra strona jest taka, że rowerek jest lekki (producent napisał, że 5kg, ale mi wydaje się, że mniej) i pasuje Andrzejkowi. Sprawdźmy jednak jak sprawdza się w życiu codziennym.

Użytkowanie i użyteczność rowerka pchacza

Rowerek faktycznie jest lekki, łatwo można więc go znieść i wynieść z piwnicy, trzymając w drugiej ręce dziecko. Nie ma jednak mowy o trzymaniu go na korytarzu czy też w mieszkaniu, bo zwyczajnie jest za duży i byłby zawalidrogą. Jeżdżąc tym rowerkiem z Andrzejem nie mam wrażenia, że może się rozpaść, a Andrzej trochę waży – więc to duży plus. Rowerek dobrze się prowadzi, no chyba, że za kierownicę chwyci dziecko, to wtedy wszystko jest utrudnione. Jeśli kupisz taki rowerek, to szczególnie na to uważaj, bo dziecko chwytem za kierownicę potrafi czasem zaskoczyć, przez co rowerek może odbić do boku, nie daj Boże na drogę.

Mieszkamy na osiedlu, gdzie co dwa metry jest schodek lub krawężnik. Dlatego bardzo ucieszyło mnie to, że pod tego typu przeszkody można spokojne podjechać podnosząc przednie koło, a następnie oba tylne. Dziecku nic się nie dzieje, nie trzęsie nim i w czasie podjazdów może normalnie siedzieć. Rowerek się nie rozpada.

Super ważna sprawa: rowerkiem jeździ się przyjemniej, niż wózkiem spacerówką. Jest lżejszy, a jego pchanie wymaga mniejszego wysiłku fizycznego. Faceci podobno są silniejsi od kobiet, a wierz mi, że ja czasem wędrując po tych naszych pagórkach miałem dość wózka. Nie wiem co czuć musi moja żona. Tutaj jest inaczej, wszystko idzie gładko i przyjemnie. Jedyne co wkurza, to delikatny hałas.

Tak, hałas – ten generowany przez koła rowerka pchacza. W tym modelu są one wykonane z plastiku, a może to jakiś twardszy silikon, sam nie wiem. W każdym razie nie są one twarde jak sztywny plastik, da się je lekko ścisnąć, wbić w nie paznokcia (nie rozwalając ich), kamyk czy cokolwiek, ale mimo wszystko troszkę hałasują.

Jeśli chodzi o inny minus tego sprzętu, to muszę powiedzieć o ogólnej jakości wykonania. Widać, że po taniości robił to jakiś Chińczyk. Najbardziej rozwalił mnie materiałowy pokrowiec na siedzisko, który rozpruł się przy pierwszym użytkowaniu. Straszna lipa, na szczęście rowerek można wykorzystywać i bez niego. A zgłaszać reklamacji nie ma sensu, bo zwyczajnie przy każdym kolejnym egzemplarzu musi być tyn sam problem.

A teraz może napiszę o tym, jak z rowerkiem czuje się moje dziecko. Andrzejek jest nim zachwycony. Nie chce z niego wychodzić, widać, że podróżowanie rowerkiem jest dla niego bardziej atrakcyjne, niż podróżowanie wózkiem. Grzecznie sobie siedzi, czasem dotyka kierownicy, czasem pedałów, a czasem szlifuje swoje paznokcie o koła. Ale generalnie ma tu ciekawiej, niż w wózku. A to najważniejsze.

Podsumowanie

Krótko mówiąc uważam, że rowerek pchacz sam w sobie jest genialnym pomysłem. Jest atrakcyjny dla dziecka, a w dodatku przynosi ulgę rodzicowi. Mam nadzieję, że kiedy Andrzej będzie już w stanie jeździć nim samodzielnie, to rowerek nadal będzie żył. Bo niestety jakość wykonania pozostawia tu wiele do życzenia. Gdybym był Tobą i gdybym zastanawiał się nad zakupem tego typu sprzętu, to szukałbym jakiegoś innego, niż ten z moich zdjęć. Może trafi Ci się model od lepszego producenta. Ale pamiętaj, nawet jeśli nie, to z rowerka i tak będziesz zadowolony. Twoje dziecko też.

Top content