Póki co synek radzi sobie bardzo dobrze

Pytacie o to, jak tam trzyma się Andrzejek. Zamiast pisać o tym sto razy zrobię to raz – na blogu, aby zaoszczędzić trochę czasu, którego w tej chwili i tak mam niewiele.

Andrzejek ma się dobrze. Nic go już nie boli, tylko czasami jest marudny i chce wyrwać się z gipsu. Czasem, zwłaszcza przez sen, mówi ała i nerwowo się wzdryga. Ale ogólnie cały czas roznosi go energia, ciągle się wierci, a zdrowymi rączkami i zdrową nóżką macha niemal cały czas, a to chcąc kogoś zaczepić, a to uderzając w balona czy w dmuchaną piłkę.

Znosi to wszystko bardzo dobrze i z tego się cieszymy mając nadzieję, że stan ten utrzyma się do samego końca.

Gorzej to wszystko znosi gips. Andrzej ciągle się wierci, obraca się na boczek, a nawet na brzuszek, czołga się/pełza. Do tego od czasu do czasu trzeba go podnieść. A cierpi na tym wszystkim gips. Wczoraj zauważyłem na nim mikroskopijne pęknięcie i miałem nawet wrażenie, że zaczął się on w tym miejscu lekko ruszać. Spanikowałem nieco, a gips wzmocniłem bandażem. Muszę jeszcze wybrać się do sklepu medycznego, może podsuną mi tam jakiś pomysł na to, jak skutecznie wzmocnić ten gips. Muszę to ogarnąć, bo nie chciałbym, aby synek przeżywał kolejną traumę związaną z wizytą w szpitalu.

Top content