Pilot to nie zabawka! Andrzej skutecznie nauczył mnie, by mu go zabierać!

Ależ odkrywczy tytuł wpisu, nie? Przecież każdy z nas wie, że pilot nie jest zabawką, którą zajmować powinno się dziecko. Po pierwsze dlatego, że jest sprzętem, który można łatwo zepsuć i zwyczajnie nie służy do zabawy, a do obsługi jakiegokolwiek sprzętu. A po drugie dlatego, że w pilocie są baterie, które dziecko może wyjąć, które mogą się rozlać, którymi można się otruć, a nawet zrobić sobie coś gorszego.

No i z uwagi na te argumenty bacznie obserwuję czy moje dziecko nie bawi się czasem pilotem. Jeśli już jakimś cudem synek dociera do pilota i się nim bawi, to w 95% przypadków szybko mu go zabieram. Czasem mam jednak chwile słabości i ignoruję to ciesząc się tym, że dziecko przez chwilę się czymś zajęło, a ja mogę spokojnie usiąść i odpocząć. Mam nadzieję, że nie tylko ja jestem tak wyrodnym ojcem, że pozwalam na takie zachowanie ;-). A nawet jeśli jestem, to trudno, każdy ma jakieś minusy :D.

W każdym razie ostatnio synek skutecznie nauczył mnie tego, że pilot nie jest zabawką, którą powinien się bawić. Nawet przez minutę.

Jakiś czas temu zdecydowałem się na zakup telewizora z systemem Android. I w sumie to nie używam go jako telewizora, bo telewizji nie mam, ale jako monitor. Podpiąłem go do internetu i oglądam tam youtuby i inne tego typu rzeczy. W systemie standardowo zainstalowane są aplikacje takie jak Netflix. Swego czasu zechciałem apkę tę przetestować i skorzystałem z miesięcznego darmowego konta. Mimo wszystko przy rejestracji musiałem pod swoje konto podpiąć kartę kredytową. Minął miesiąc, z subskrypcji zrezygnowałem, chciałem usunąć konto, ale okazało się, że z poziomu użytkownika nie ma takiej opcji, więc po prostu to olałem. Aż do ostatniego weekendu.

To wtedy z powodu mojego błędu moja karta kredytowa została obciążona opłatą za subskrypcję nowego konta w Netflix, chyba w dość wysokim pakiecie, bo za miesiąc zapłaciłem zdaje się 52zł. A właściwie to zapłacił Andrzej, nie ja.

Dziecko wzięło do ręki pilota i zaczęło klikać kolejne przyciski. Myślałem, że nic złego mu z tego nie wyjdzie, no i żyłem w błędzie. Mały wszedł do Netflixa, wybrał opcję aktywacji konta, potwierdził płatność. Zdolny jest skubany.

52zł przeboleje. Rozmawiałem już na czacie z miłą Panią z Netflixa i okazało się, że ona ze swojego poziomu jest w stanie usunąć moje konto. No i na to też się zdecydowałem, bo narzędzia tego zwyczajnie nigdy nie będę używał, nawet teraz, gdy mam opłacone je na najbliższy miesiąc.

Przeboleć nie mogę jednak czego innego. Otóż tego, że początkowo przy całej tej sytuacji zły byłem na Andrzejka. Na szczęście szybko mi przeszło, bo przecież to oczywiste, że wina leży tu po mojej stronie.

Tak samo moją winą będzie, jeśli z przymrużeniem oka będę patrzył, jak moje dziecko pije piwko czy podpala papierosy.

Dziękuję więc Netflixowi, że to na nim nauczyłem się, że w rodzicielstwie nie ma miejsca na przymykanie oczu.

Obym o tym nie zapomniał.

Top content