Pies mnie bije! (Nie) Poddaję się!

Tego to jeszcze nie było. Pies mnie bije!

Załapałem się do grupy tych dzieci, które niejednokrotnie, już w czasach wczesnej młodości, miały okazję oglądać Seksmisję. Spodziewałem się więc, że może bić mnie kobieta. Sądziłem, że będzie to teściowa, no ewentualnie żona. Tymczasem świat mnie zaskoczył. Kobiety póki co mnie nie biją. Oberwałem za to od psa!

Sytuacja była bardzo prosta. Andrzejek leżał sobie na kanapie, a ja postanowiłem go zaskoczyć, czołgałem się po ziemi chcąc wyskoczyć mu zza kanapy przed samym nosem. Chłopak lubi takie niespodziwajki.

Moje zachowanie okazało się jednak sygnałem do zabawy dla Welweta, który szybko do mnie podbiegł. Czołgając się odepchnąłem go lekko sygnalizując, że ma spadać. On bidulek odczytał to jako zachętę do przepychanek. No i strzelił mi płaskiego prosto w twarz, w wargę w zasadzie. No i mi ją rozciął.

Muszę przyznać, że z lekka się wkurzyłem i oczywiście pogoniłem psa do przedpokoju, aby sobie ochłonął. Tymczasem to ochłonięcie to bardziej potrzebne było mi. Okazuje się bowiem, że Welwetek nie do końca przygotowany jest na współżycie z osobą, która się czołga.

Muszę więc czołgać się jak najwięcej.

Bo tylko wtedy przyzwyczaję swojego psa do tego, że ludzie nie tylko chodzą, ale też pełzają czy raczkują.

Dotychczas każde moje zejście do parteru oznaczało dla psa zabawę, szarpanie, przytulanie się czy inne harce. Nie jest więc jego winą, że i tym razem chciał się ze mną pobawić. Teraz jednak można mieć obawy, że Welwet podobnie będzie odczytywał zachowanie Andrzeja, gdy ten zacznie raczkować. A tego nie chcemy. Oj nie.

Cieszę się więc, że Welwet mnie pobił wysyłając mi ostrzegawczego płaskiego. Teraz zakumałem, że czas nad nim popracować, bo mam wrażenie, że Andrzej szybko zacznie raczkować, a wtedy na taki trening może być zbyt późno.

A Ty, o ile masz psa, przygotowywałeś go jakoś do raczkującego brzdąca?

Top content