Pierwszy raz po szczepieniu mieliśmy coś takiego

U nas terminy szczepień od początku są nieco przesunięte w czasie. Jakoś tak kombinowaliśmy, aby Andrzejka nigdy nie szczepić zbyt wcześnie. Tak radził nam któryś lekarz i dzielnie trzymaliśmy się tego. Podobnie byłoby ze szczepieniem DTP, POLIO, HIB, które Andrzej otrzymał kilka dni temu. A otrzymał je z zaskoczenia.

Od jakiegoś czasu naszemu synkowi dość mocno przesusza się skóra. Kasia była w związku z tym u lekarza, który zaplanował jakieś tam leczenie. Leczenie to przyniosło skutek i po tygodniu była u kontroli, aby potwierdzić, że wszystko jest w porządku. Andrzej, na wieść o tym, że idzie do lekarza, pokazywał paluszkiem, że będzie szczepienie i strasznie się krzywił. Kasia tłumaczyła mu, że nie będzie żadnego szczepienia, że idą tylko na kontrolę i że nie ma się czego bać.

Uwierzył jej, poszedł do lekarza, a lekarz stwierdził, że dziecko jest zdrowe i zasugerował szczepienie. Kasia się nie sprzeciwiła, doskonale ją rozumiem, a Andrzejek dostał trzy zastrzyki, z których jeden był baaardzo bolesny. Płakał przeokrutnie, wyrywał się, a nawet sam zaczął zakładać spodnie i wychodzić z gabinetu. Ja tego nie widziałem, ale na podstawie opowieści żony wiem, że musiało go bardzo boleć.

A potwierdza to również to, co widziałem przez cały ten dzień.

Andrzej co jakiś czas pokazywał na swoją rączkę i mówił, że go boli. Zaczynał przy tym płakać. Ale to nie było najgorsze.

Najgorzej było w nocy. Dziecko nie mogło zasnąć, płakało, pokazywało, że boli go rączka. Rączka, którą z bólu strasznie napinał. Całą.

Do tego stopnia, że miał tak napięte palce, że nie byłem w stanie zgiąć mu ich w piąstkę. Bałem się, że dostał jakiegoś paraliżu i nie może ruszać paluszkami.

Nosiłem go na rękach, bo tylko w ten sposób był w stanie zasnąć. Tuliłem go i mocno mu współczułem.

Po raz pierwszy po szczepieniu mieliśmy aż tak nieprzyjemną sytuację. Teraz, gdy o tym piszę, to cały czas przechodzą mnie dreszcze. Na samą myśl o tym, jak cierpiało moje dziecko.

Muszę Ci się przyznać do jednej rzeczy. Nie jestem w 100% przekonany do tego, czy te całe szczepienia są dobre. Czy bardziej pomagają, czy może bardziej szkodzą.

A jak widzę tak reagujące dziecko, to całkiem mi się ich odechciewa…

No, ale nic. Już jest w porządku, Andrzej tylko czasem pokazuje ranki po igłach, ale o bólu już powoli zapomina.

Jedno jest pewne, przez szczepienia Andrzej nie lubi chodzić do lekarza. Żadnego.

I już chyba tego nie polubi.

I dobrze, niech jest zdrowy i niech lekarzy omija szerokim łukiem.

Tak jak tatuś.

Siedzę na koniu.

Post udostępniony przez Młody Tata (@mlodytatapl)

Top content