Niebezpieczne, ale legalne narkotyki- uważaj na swoje dziecko!

Młodzież coraz chętniej odrywa się od rzeczywistości na wszelkie możliwe sposoby. W dobie łatwego dostępu do informacji nasze pociechy mogą poznać i zafascynować się odmiennymi stanami świadomości. Sporym plusem jest to, że substancje, które takie stany wywołują, są nielegalne i trudno dostępne. A może to spory minus? Niestety- dla nastolatka chcącego poznać „inny świat” często nie liczą się zdrowotne konsekwencje i ostatnią deską ratunku są substancje legalne. A tych wciąż jest sporo. Podczas gdy LSD czy marihuana zaliczane są do względnie bezpiecznych psychodelików, o specyfikach z apteki nie można tego powiedzieć. Tu leży pies pogrzebany- znam przypadek chłopca, który zafascynował się psychodelikami, a jedynym ich źródłem stały się tabletki na kaszel. „Ćpał” je, bo sądził, że staną się namiastką owianych tajemnicą środków ubóstwianych przez hipisów. Jako osoba, która chemią zajmuje się na co dzień, mam świadomość zagrożeń, które idą za takim szukaniem odlotów. Chciałbym, żeby rodzice również byli świadomi, bo nigdy nie wiadomo, kiedy wiedza się przyda. Nie podam nazw leków w tym artykule, z obawy, że mógłby zostać przeczytany przez niewłaściwe osoby, mianowicie młodzież desperacko szukającą „fazy”. Podpowiem jak rozpoznać, że dziecko bierze i jak z nim rozmawiać. Daj Boże, żebyście nigdy nie musieli takich rozmów z dziećmi przeprowadzać.

Kleje, dezodoranty i rozpuszczalniki

Zdecydowanie najbardziej niebezpieczna grupa. Jeżeli wasze dziecko wzięło się właśnie za nią, a poznacie to po zapachu w pokoju, tępym wyrazie twarzy albo dziwnie podwyższonym zapotrzebowaniu na środki tego typu, musicie działać stanowczo. Jeden nieuważny wdech może skończyć się dla dziecka śmiercią. Najczęściej młodzi aplikują sobie opary, wdychając je z plastikowego woreczka lub wąchając nasączone odpowiednim środkiem ręczniczki. Zwróćcie dziecku uwagę, że to naprawdę nie są żarty. Nie ma na świecie tak niebezpiecznej grupy używek, jak inhalanty. Niszczą nie tylko płuca i tkankę mózgową- z wolna obumiera całe ciało. A jest to proces strasznie bolesny. Słyszałem kiedyś nieco drastyczną (aczkolwiek szczerą) rozmowę ojca z synem. Zatroskany rodzic powiedział mniej więcej- Adaś, jak będziesz dorosły, możesz sobie robić, co chcesz. Możesz wyjechać do Holandii i całe życie spędzić z rastamanami. Możesz się obijać i palić co chcesz. Albo możesz zostać mnichem. Wstąp do jakiegoś zakichanego klasztoru, gdzie czczą święte grzyby. Ale na litość boską, nie niszcz sobie życia. Zostaw w spokoju klej, bo wszyscy prócz ciebie widzą, jak to cię niszczy. Pokierujesz swoim życiem tak, jak będziesz chciał, ale jeśli zamierzasz w bólach, zarzygany i przestraszony kitować wśród torebeczek i kleju, poczekaj, aż umrę, bo nie chcę tego widzieć. – aż serce ściska. Niestety taka jest prawda. Młodzi ludzie, którzy na dobre wpakowali się w wąchanie, bardzo często giną drastycznie. I nie ma większego bólu dla rodzica niż widzieć coś takiego. Uświadomcie swoje dzieci.

Środki na kaszel

Stosunkowo bezpieczna, jednak ślinie uzależniająca grupa używek. Młodzież, zachęcona opisami znalezionymi w internecie sugeruje się dawką. A przecież każdy organizm jest inny i to, że na jednego 20 tabletek podziałało tak, a nie inaczej, nie daje żadnej gwarancji, że tak samo będzie z kim innym! Są środki działające jak opiaty- powodujące rozluźnienie i błogi spokój. Można poznać, że dziecko je zażywa, kiedy bełkocze, zaszywa się w swoim pokoju (to symptom wspólny właściwie wszystkim narkotykom), jest nadmiernie ospałe lub otępiałe. Inny środek z innej paczki leku działa jak dysocjant- powoduje zanik odczuwania własnego ciała. Stosunkowo łatwo poznać, że dziecko jest pod jego wpływem- dziwne ruchy, niekontrolowane szarpnięcia, machanie rękoma i sztywne kroki powinny zaniepokoić rodzica. Do tego oczywiście niewyraźna mowa (czasem przyśpieszona) i spowolniona reakcja. Kolejnym popularnym środkiem interesują się szczególnie osoby aktywne i takie, które chcą taką aktywność zwiększyć- istnieje bowiem apteczny narkotyk działający jak namiastka amfetaminy. Poznacie, że dziecko takowy bierze, po nadmiernej gadatliwości, poceniu się, szybkich ruchach, bardzo wyraźnej ochocie na pracę (co u młodzieży jest dość rzadkie, przyznajmy) i nieprzesypianiu nocy. I na koniec najgroźniejszy- deliriant. Jak sama nazwa wskazuje- powoduje delirium, czyli halucynacje nie do odróżnienia od rzeczywistości. Dziecko pod wpływem takiego środka praktycznie w ogóle nie kontaktuje. Może mówić do siebie i mieć przerażające wizje. Uważajcie na kosze na śmieci- tam pociechy wyrzucają paczki po lekach. Zwracajcie też uwagę, czy nie chodzą zbyt często do apteki. Jeśli chcecie przeprowadzić z dzieckiem rozmowę, zaczynajcie powoli. Zaznaczcie, że je rozumiecie i chcecie dla niego jak najlepiej. Razem pomyślcie nad rozwiązaniem. Narzucając się dziecku, można tylko pogorszyć sytuację. Na internecie jest mnóstwo dających do myślenia relacji osób, które za młodu zaczęły rekreacyjnie stosować tabletki, a potem skończyli jako wraki ludzi. To daje do myślenia.

Pozostałe środki

Może wydawać się to dziwne, ale naćpać da się także gałką muszkatołową. Niewielu ją stosuje ze względu na bardzo widoczne efekty- czerwone oczy, czerwona twarz i „przymulenie”. Warto jednak zwracać uwagę na to, czy z kuchennej szafki z przyprawami nie znikł właśnie muszkatołowiec korzenny. Jest deliriantem- działa podobnie do omawianego wcześniej specyfiku z apteki, czyli indukuje ciężkie halucynacje. Chyba nie muszę mówić, że jest to dość niebezpieczne, bo można sobie zrobić krzywdę? Bądźcie też czujni w obserwacji tego, co nastolatek zamawia przez internet- coraz popularniejsze zrobiły się sklepy z dopalaczami, oferujące legalne, lecz zabójcze „sole do kąpieli” lub „pochłaniacze wilgoci” Nazw jest multum, sposobów na ominięcie prawa też, więc żerujący na cudzym zdrowiu handlarze nie omieszkają wcisnąć naiwnym nastolatkom trefnego towaru, co do którego składu sami nawet nie są pewni. Mieszanki wielu składników są bardzo groźne, bo lekarze często nie wiedzą jak ratować takiego pacjenta. Ponadto w Polsce rośnie dużo niebezpiecznych roślin mających właściwości toksyczne, ale i niestety psychodeliczne. Bardzo łatwo je przedawkować, co często kończy się śmiertelnie. Zwracajcie uwagę na wszelkie listki, nasionka czy kwiaty. A wzrost zainteresowania „botaniką” też o czymś mówi… pamiętajcie, że każdy narkotyk to spore ryzyko i warto być czujnym. Mam nadzieję, że z powyższej wiedzy nie będziecie musieli korzystać i wasze dzieci ominą szerokim łukiem to, co doprowadza ludzi na samo dno.

Artykuł przygotowany przy współpracy z czytelniczką, która zechciała podzielić się tu swoimi przemyśleniami

Top content