Moje wrażenia po operacji kręgosłupa lędźwiowego L5-S1

Muszę to zrobić, muszę podzielić się z Tobą moimi wrażeniami po operacji kręgosłupa (mikrodiscektomia), którą miałem okazję niedawno przeżyć. Muszę to zrobić z kilku powodów:

  • po pierwsze dlatego, że wierzę, że kogoś to interesuje
  • po drugie dlatego, że od dnia operacji odezwało się do mnie wiele osób, którym grozi to samo
  • po trzecie dlatego, że sam chcę móc do tego kiedyś wrócić

Dlaczego zdecydowałem się na operację?

Ja przed operacją już ledwo żyłem. Chwytałem się naiwnie każdej metody, która mogłaby mi pomóc. Masaże, terapie manualne, zastrzyki nadtwardówkowe i inne cuda. Nic mi nie pomagało. Czułem się coraz gorzej, ledwo się ruszałem. Byłem znerwicowany, zmęczony i załamany. W głowie pojawiały mi się myśli, że nawet jeśli w czasie operacji miałoby mi się coś stać, to ja i tak chcę spróbować. Nie widziałem już wyjścia. Nie bałem się operacji. Czekałem na nią, jak na zbawienie. Do tego doprowadza to dziadostwo, że człowiek nie tylko marzy o tym, aby pociął go lekarz, ale wręcz zastanawia się nad, czy nie zrobić tego samodzielnie. Także podsumowując: zdecydowałem się na operację bo nie widziałem już innego wyjścia.

I słusznie, bo po operacji lekarz potwierdził, że nie było opcji, aby w moim przypadku pomogło coś innego, niż mikrodiscektomia lędźwiowa.

Przyjęcia do szpitala – dzień zero

Zacznijmy od początku, a więc od przyjęcia do szpitala. Tu wszystko odbywa się standardowo. Wypełniasz jakieś ankiety, przebierasz się w szpitalne ciuszki, dostajesz salę, poznajesz współlokatorów i modlisz się, aby nie byli oni skrajnie uciążliwi :D. W dniu przyjęcia miałem badany mocz, pobierali mi też sporą ilość krwi do różnego rodzaju badań. Leżąc już w szpitalu masz okazję poobserwować, jak po operacji czują się inni pacjenci. A z tym jest bardzo różnie. Każdy inaczej odczuwa ból i każdy inaczej znosi taką operację, jedni już na drugi dzień ruszają się dość sprawnie, a inni z kolei każdego dnia czują się gorzej.

Ja do szpitala wziąłem sobie książki, krzyżówki, sudoku. Nic z tego nawet nie otworzyłem. Nie było czasu i nerwów. Nie potrafiłem się na niczym skupić. Wolałem pooglądać serial lub pogadać z ludźmi, ewentualnie pospacerować czy cieszyć się odwiedzinami bliskich i rodziny.

Tak właśnie wyglądał mój dzień zero. Podejrzewam, że w większości przypadków wygląda podobnie, bo na operację w dniu przyjęcia, to liczyć mogą chyba tylko: osoby z wypadków, skrajnie ciężkie przypadki, więźniowie. W szpitalu, w którym byłem operowany, na stół przeważnie trafiało się w drugiej lub w trzeciej dobie od przyjęcia. Ale byli i pacjenci, którzy musieli czekać nawet tydzień. Wszystko zależy od tego, jak ułoży się szpitalne życie lekarza, który ma Cię operować.

Dzień operacji kręgosłupa lędźwiowego na odcinku L5-S1

Dobra, przemęczyliśmy się już w tym szpitalu. Wynudziliśmy się. Kości nas bolą od szpitalnego łóżka, ale w końcu pojawia się promyk nadziei. Nadszedł dzień, w którym masz mieć operację. Wcześniej rozmawiałeś z lekarzem i anestezjologiem, podpisałeś wszystkie zgody, wiesz, że ileś godzin przed operacją nie możesz jeść i pić. Wiesz co Ci grozi. I czekasz.

Moim głównym zadaniem w dniu operacji było wypróżnienie się w 100%. Mikrodiscektomia L5-S1 przeprowadzana jest w pełnej narkozie. Może to śmieszne, ale wolałem nie załatwić się na stole operacyjnym.

Kiedy już jesteś wypróżniony i założyłeś zgrabne rajtuzy czy rajstopy, które mają przeciwdziałać powstaniu zakrzepów, czekasz na chwilę, w której przyjdą po Ciebie pielęgniarki, dadzą Ci głupiego jasia i zawiozą Cię na salę operacyjną. W międzyczasie nie możesz się przesadnie zdenerwować, bo podobno, jeśli skoczy Ci ciśnienie, to mogą cofnąć Cię nawet z samej sali operacyjnej. Zdaje się, że przed podaniem leków ciśnienie ma być w miarę normalne.

Muszę Ci się przyznać, że ja byłem w tym momencie mega zdenerwowany. Bałem się, że z powodu ciśnienia odrzucą mnie, ale było ok. Więc jeśli i Ciebie czeka ta operacja, to staraj się tym nie przejmować. Jeśli ja miałem ciśnienie w normie, to Ty tym bardziej nie będziesz miał z nim problemów.

Przed samą operacją widzisz jeszcze lekarza, który ma operować, a także anestezjologa. Możesz z nimi pogadać, kładziesz się na stole, pompują w Ciebie tlen, dostajesz lek, który ma Cię uśpić. Możesz się przeżegnać i nagle odpływasz.

A później? Później nie powinno Cię interesować. Później masz się obudzić i czuć się lepiej.

No i się budzisz. Jesteś z lekka naćpany, ale szczęśliwy. W pierwszej kolejności odruchowo sprawdzasz czy możesz ruszać nogami i czy masz wszystkie zęby. Później dzwonisz do rodziny i mówisz, że wszystko się udało.

Z czasem dochodzisz do siebie, dostajesz kroplówki, leki przeciwbólowe, przy ranie masz dren. Cieszysz się, że żyjesz i czekasz na lekarza. Tak też było w moim przypadku. Po kilku godzinach przyszedł do mnie lekarz i kazał mi wstać. Wstałem, przeszedłem parę metrów i wróciłem, bo poczułem się niedobrze. Przy kolejnym wstawaniu było już lepiej. Udało się wysikać. Fajnie. Ale najfajniejsze jest to, że już w dniu operacji czujesz, że doskwierające Ci wcześniej bóle zmniejszyły się lub totalnie zniknęły.

Dzień po operacji kręgosłupa

Jesteś po nocy, w czasie której przekonałeś się, że musisz nauczyć się obracania w łóżku, wstawania i spania w taki sposób, aby nie robić sobie krzywdy. Jesz już normalnie śniadanie, załatwiasz się (przekonujesz się, że znowu możesz robić to nie odczuwając bólu). Mi zalecono spacery. I to jest ciekawe. Bo jedni lekarze sugerują sporo chodzić, inni mówią, że chodzisz za dużo, pielęgniarki też w pierwszych dniach radzą się nie przeciążać. Ja chodziłem. Chodziłem i starałem się prostować, bo wyobraź sobie, że po operacji bardzo mnie pokrzywiło.

Musiałem mieć bardzo mocno napięte mięśnie, a może osłabione, nie wiem. Ale po operacji moja żona, rodzice, lekarz zauważyli, że prawa część ciała strasznie mi opadła. Moje prawe ramię było kilka centymetrów niżej, niż lewe. Starałem się to wyrównywać, chodziłem, stawałem przed lustrem, prostowałem się. I czekałem na wyjęcie drenu i wyjście do domu.

Powrót samochodem do domu

Wydaje mi się, że nikt rozsądny nie siądzie po operacji za kółkiem i nie pojedzie do domu jako kierowca. To wysoce niewskazane i niebezpieczne dla takiej osoby i dla otoczenia. Zdecydowanie lepiej wrócić w fotelu pasażera. A i to jest problematyczne.

Przynajmniej u mnie było.

Musisz zgrabnie wsiąść do auta, bez skręcania tułowia. Obrócić się, wsadzić do auta nogi i usiąść w pozycji z lekko przechylonymi do tyłu plecami. Tak na półleżąco. A później jedziesz i modlisz się, żeby nie było dziur :D.

Prawdziwy problem miałem jednak dopiero przy wysiadaniu z auta. Zajęło mi to chyba z 5 minut, przy czym większość czasu spędziłem w kuckach poza samochodem. Udało mi się wyjść z auta, ale kręgosłup zabolał mnie tak mocno, że musiałem przykucnąć szukając pozycji, w której ból zniknie. A później szukałem sposobu i sił na to, aby się podnieść. Jak już się podniosłem, to jakoś doszedłem do domu i łóżka :D.

Pierwsze dni w domu

Muszę się przyznać bez bicia, że byłem przypadkiem, który dość ciężko znosił pierwsze dni po operacji. Ledwo się ruszałem. Ledwo wstawałem z łóżka, zajmowało mi to parę minut. Musiałem się nauczyć wstawania, musiałem opracować to, kiedy nie czuję bólu. A czułem go często. Przyjmowałem czopki przeciwbólowe, aby jakoś ciągnąć. Byłem momentami zniechęcony i martwiłem się, że coś się nie udało. 3, 4 i 5 dzień po operacji to był jakiś dramat. Wiedziałem, że nie byłem odpowiednio przygotowany na to, co czeka mnie po operacji. Dlatego też piszę ten tekst, abyś Ty był.

Przełom nastąpił 6 dnia po operacji. I to serio, tak z dnia na dzień. Położyłem się spać. Wstałem i poczułem, że jest dużo lepiej. Sprawniej wstawałem, sprawniej chodziłem, sprawniej się przemieszczałem.

I tu zaznaczam raz jeszcze: po operacji cały czas starałem się dużo chodzić. Nie jestem lekarzem, nie jestem rehabilitantem. Nie mogę Ci zatem powiedzieć czy to chodzenie sprawiło, że dzięki niemu po 6 dniach było dobrze, czy też przez nie cierpiałem wcześniej 5 dni.

Ale już w pierwszym tygodniu było dużo lepiej. Mogłem normalnie stawać na prawej nodze, mogłem używać jej, jak nogi, a nie jak kija do podpierania czy do ciągnięcia za sobą. Czułem, że nie ma bólu, który towarzyszył mi (przed operacją) przy każdym napięciu mięśni. Zwyczajnie wiedziałem, że operacja kręgosłupa lędźwiowego na odcinku L5-S1 w moim przypadku się udała. Byłem szczęśliwy. Żona pielęgnowała mi bliznę, a ja czekałem na zdjęcie szwów, pierwszą wizytę kontrolną i na coraz lepszą formę. Wiedziałem, że ona nadejdzie nawet pomimo tego, że po operacji został ze mną jeden stary ból. Ból łydki, który pojawiał się przy napięciu mięśni, przy wstawaniu, podnoszeniu nóg, czasem przy chodzeniu.

No i forma się poprawiała, ból się zmniejszał, a z pierwszych tygodni po operacji pamiętam jeszcze tyle, że bałem się kichać. Bo przy kichaniu cierpiała rana i jej okolice. Ale jakoś dałem radę.

Jak czuję się 2 miesiące po operacji?

Jest świetnie! Cały czas na siebie uważam, cały czas nie dźwigam dzieci, cały czas nie przenoszę mebli, cały czas staram się nie siadać. Ale jest świetnie, serio, póki co życie po operacji kręgosłupa jest ok!

Jakoś miesiąc po operacji zacząłem wprowadzać ćwiczenia rozciągające i wzmacniające mięśnie pośladków i brzucha. W zasadzie kilka dni po operacji zacząłem robić jeszcze jedno ćwiczenie – na rozciągnięcie blizny. Wszystko to sprawia, że czuję się coraz lepiej. Nadal nie umiem co prawda schylić się w taki sposób, aby na wyprostowanych nogach dotknąć ziemi, ale jestem tego coraz bliżej. Czuję, że blokuje mnie ta nieszczęsna prawa łydka, która musiała być albo osłabiona, albo skurczona, albo nie wiem co jeszcze. W każdym razie piękne jest to, że i ona przestała mnie boleć. Serio, nie czuję żadnego bólu, który towarzyszył mi przed operacją.

Zaboli mnie czasem kręgosłup, w miejscu cięcia, ale to w skrajnych sytuacjach, jak np. uderzy mnie dziecko lub gdy leżę w głupiej pozycji. Ale tak to jest super, sprawnie wstaję, sprawnie chodzę, no po prostu zaczynam normalnie funkcjonować. A to dopiero 2 miesiące po operacji. Za 4 miesiące, czyli 6 miesięcy po mikrodiscektomii będzie już idealnie, tylko cały czas trzeba pamiętać o tym, aby o siebie dbać.

Co powinieneś wiedzieć przed operacją?

Jest kilka rzeczy, które chciałbym móc wiedzieć jeszcze przed operacją, Ty też tego chcesz. Dotyczą one tego, co czeka Cię w pierwszych dniach po mikrodiscektomii:

  • jak się kłaść
  • jak przechodzić z leżenia do pozycji siedzącej
  • jak wstawać z łóżka
  • jak siadać
  • jak wsiąść do auta, a później z niego wysiąść
  • jak obracać się na łóżku

Zasadniczo wszystkie te rzeczy robić trzeba tak, aby tułów i nogi cały czas były w linii prostej. Nie wolno skręcać ciała, a każde naruszenie linii prostej pomiędzy tułowiem, a nogami, przynajmniej u mnie, kończyło się okropnym bólem. To samo jest przy siadaniu czy przy wstawaniu. Kiedy miałem chociaż odrobinę źle pochylony tułów względem reszty ciała, to czułem parszywy ból. Musiałem nauczyć się jak wstawać, jak siadać, aby nie cierpieć.

Kiedyś postaram się nagrać filmy, na których pokażę, jak ja to wszystko robiłem. W tym miejscu chcę Ci jedynie dać jeszcze jedną złotą radę: jeśli masz siły i jeśli zdrowie Ci na to pozwala, to koniecznie ćwicz mięśnie ud i rąk. Przydadzą Ci się one do wstawania, obracania, podpierania itd. Ja tego nie robiłem, a później po kilku dniach wstawania z łóżka, przy którym sporą część ciężaru ciała podnosiłem ręką (odpychając się od łóżka) miałem zwyczajnie zakwasy.

Czy warto było zdecydować się na operację kręgosłupa?

Oj zdecydowanie tak. Znalazłem się w sytuacji, w której nic, poza operacją, nie było w stanie mi pomóc. Owszem, troszkę się bałem, troszkę już po samej operacji cierpiałem, ale zasadniczo była to słuszna decyzja. Mogę Ci to powiedzieć ja, a także każda osoba z mojego otoczenia, która widzi, że normalnie chodzę, normalnie wstaję i normalnie funkcjonuję, bez ciągłego grymasu bólu na twarzy. Od jakiegoś czasu dostrzegają to również dzieci, którym znów mogę poświęcić więcej czasu i uwagi.

Jestem teraz 2 miesiące po operacji. Więc wcale nie tak długo. Mój stan może się jeszcze polepszyć, ciągle ćwiczę, ciągle się rozciągam. Ciągle pracuję na to, aby było lepiej.

I będzie. W Twoim przypadku też. Mocno w to wierzę i trzymam kciuki!

 

Top content