Mata edukacyjna zmienia życie dziecka i… rodzica

Dziś napiszę o macie edukacyjnej, do zakupu której nie byłem do końca przekonany. Ogólnie ze mną jest tak, że do wielu zakupów nie jestem przekonany. No chyba, że chodzi o kupno czegoś związanego z elektroniką czy komputerami :D.

Jeśli chodzi o matę edukacyjną, to od jej zakupu powstrzymywało mnie to, że mieliśmy na stanie starą matę, którą podarowała nam siostra. Ja wybredny nie jestem, więc nie widziałem potrzeby, aby ją zmieniać. No ale okazało się, że na rynku są bardziej rozwojowe maty, z których dziecko może mieć więcej radości. Zaczęliśmy więc myśleć o zakupie takiej, która najbardziej przypadnie do gustu i nam i naszym portfelom. Dziecko swojej opinii tu nie wyrażało ;-).

Najśmieszniejsze w całej tej historii wyboru maty edukacyjnej dla naszego dziecka jest to, że Kasia poświęciła na to około 7 dni, a ja około 7 minut. To raz. A dwa, to że oboje wybraliśmy tę samą matę. Była to mata edukacyjna Tiny Love – Las Przygód.

Dlaczego wybraliśmy matę edukacyjną Tiny Love – Las Przygód?

Moim priorytetem było to, aby koszt zakupu zamknął się w 200zł. Tak prawdę mówiąc, to mata i tak jest prezentem od dziadków lub pradziadków, którzy po narodzinach dziecka dali nam parę groszy, ale i tak nie chciałem wydawać tu więcej kasy. Dodatkowo w przypadku tej maty zachwyciło mnie kilka rzeczy:

  • brakuje w niej elektroniki, której dźwięk doprowadzałby mnie do szału
  • w związku z brakiem elektroniki nie ma dodatkowych kosztów eksploatacji maty
  • mata jest wielofunkcyjna, rośnie, a w zasadzie kurczy się, wraz z rozwojem dziecka. Można inaczej złożyć ją dla małego babasa, inaczej dla średniego, a inaczej dla dużego

A teraz powiem Ci co do zakupu tej maty przekonało moją żonę:

  • mata jest dostosowana do poszczególnych etapów rozwoju dziecka
  • matą można bawić się nią na pięć sposobów
  • bezpieczne wszystkie elementy, wszystkie posiadają odpowiednie atesty
  • solidna firma zajmująca się produkcją bardzo ciekawych rzeczy na rynku dziecięcym
  • mata jest ładna

Jak widać moja żona zwróciła uwagę na nieco inne kwestie niż ja. I dobrze, bo mi atesty nie w głowie. A to chyba błąd. Dobrze jest się tak uzupełniać.

W każdym razie decyzja zapadła, matę zakupiliśmy na allegro w niezłej cenie. Nikt nie dał mi jej za darmo i z niecierpliwością czekałem na chwilę, aż będę mógł szczerze powiedzieć co o niej myślę. A myślę, że…

Mata Tiny Love to fajna sprawa, która zmienia życie i dziecka i rodzica

Muszę powiedzieć, że nie spodziewałem się, że ta mata tak bardzo spodoba się Andrzejkowi. W pierwszych chwilach najbardziej podobało mi się to, że Andrzejkowi najbardziej przypadła do gustu piłeczka będąca jedną z zabawek dołączonych do maty. Wiadomo, tatuś chce, aby dziecko lubiło piłkę :D. I już wtedy chciałem napisać tekst o tej macie, ale chwilę się wstrzymałem.

I teraz mogę powiedzieć Ci coś więcej.

Mata edukacyjna bardzo zaangażowała Andrzejka. Nasz synek leży sobie na niej, spogląda raz na wiewiórkę, raz na piłeczkę, a czasem w lusterko. Bawi się szeleszczącym liściem, a gdy położy się go kawałek od niego, to swoim dziwnym sposobem stara się nawet do niego dopełznąć. Na plecach!

Mało tego, gdy postawi się do pionu jedną ze ścianek maty, to Andrzej wpatruje się w nią jak w obrazek. Mniej więcej tak, jak dorosły facet wpatrywałby się w platak z pięknymi kobietami. I potrafi tak leżeć nie 10, 15 czy 20 minut, ale nawet godzinę. Ba, on leży tam cały czas odkąd zacząłem pisać ten tekst. A chwilę mi już to zajęło. I wiem, że będzie leżał tam jeszcze jakiś czas, bo przecież muszę jeszcze porobić zdjęcia i być może nakręcić jakiś film. Kto wie, może uda się uchwycić na nim moment, w którym Andrzejek mówi do wiewiórki, bo to też mu się zdarza!

Dodatkowo mata sprawdza się też świetnie po wieczornej kąpieli. Nasz synek nie ma w zwyczaju, aby zaraz po umyciu zasypiać. On uwielbiał, aby troszkę z nim posiedzieć, poskakać, porozmawiać, a później go nakarmić. Dopiero wtedy myślał o spaniu. W tej chwili wygląda to u nas tak, że zaraz po kąpieli Andrzej jest karmiony (wiem, że odezwą się głosy, że jeść powinno się przed kąpielą, aby wyrabiać w dziecku nawyk, że po kąpieli idzie się spać, ale ja tak nie robię, nie będę zmuszał więc do tego swojego dziecka :-P), a następnie spędza czas na macie. Leży sobie najpierw w towarzystwie moim lub żony, bawimy się z nim, a później wkręca się w samodzielną zabawę. Gdy jest już zmęczony, to zawiesza swój wzrok na ściance maty, która po prostu go usypia. Musimy tylko wychwycić odpowiedni moment przed zaśnięciem, aby zanieść go do łóżka, by uczył się, że to tam jest miejsce do spania.

Zasypia bez problemu.

Posumowując, mata edukacyjna zmienia życie dziecka, dlatego że:

  • dziecko poprawia dzięki niej swoją koordynację ruchową
  • mobilizuje je do nauki chwytania
  • uczy je zależności przyczynowo – skutkowych, czyli: jak szarpnę liścia do szeleści, a jak kopnę w piłeczkę, to dzwoni
  • zapoznaje je z kolorami
  • uczy samoświadomości
  • daje frajdę i masę zabawy
  • dziecko gimnastykujac się na niej z łatwością pozbywa się gazów (wsłuchaj się w filmik)

i rodzica, ponieważ:

  • daje chwile oddechu mięśniom, które nie muszą dźwigać malucha np. przed snem
  • daje chwilę oddechu mamie i tacie, w czasie której dziecko dobrze się bawi bez rodzica

I żebym nie wyszedł na wyrodnego ojca: chcę spędzać z dzieckiem jak najwięcej czasu. I robię to. Czasem jednak przydaje się chwila na to, aby tata wyszedł na spacer z psem, a mama wyprasowała pieluchy. Z matą jest o to o wiele łatwiej. Szczerze polecam Ci więc zakup takiej zabawki, niekoniecznie tej, którą opisałem, bo pewnie jest wiele innych fajnych, które równie dobrze wywiązują się ze swojego zadania. Mnie jednak nie stać na to, aby dać Andrzejkowi do przetestowania każdą z nich ;-).

Top content