Martwi mnie, że drugie dziecko będzie miało mnie mniej, niż pierwsze

Myśląc o przygotowaniu tego tekstu chciałem pierwotnie napisać, że boję się, że drugie dziecko będzie miało mnie mniej, niż pierwsze. Stwierdziłem jednak, że pisząc o lęku skłamałbym. Jestem bowiem pewien, że tak będzie, bo inaczej być nie może. I jestem z tego powodu zmartwiony.

Dlaczego Zbyszek jest zmartwiony?

Ja po prostu pamiętam to, ile czasu mogłem poświęcić Andrzejkowi. Pamiętam, że wracałem wcześniej z pracy, tuliłem go, śpiewałem mu piosenki, skakałem wokół niego, usypiałem, zabawiałem, obserwowałem jak pełza, jak raczkuje. Byłem osobą, w kierunku której wykonał swój pierwszy kroczek… dobra, kończę, bo zeszkliły mi się oczy.

Mówiąc krótko: kiedy urodziło mi się pierwsze dziecko, to miałem na nie całą masę czasu. Aby go znaleźć musiałem zrezygnować z pierdół takich jak gry, seriale czy leżenie.

I dzięki temu z moim pierwszym dzieckiem mam wspaniałą relację, jesteśmy sobie tak bliscy, że głowa mała, nie umiemy bez siebie żyć. Kiedy Andrzej jest szczęśliwy, to przychodzi do taty, kiedy jest zły, też przychodzi do taty, kiedy coś go zaboli, robi to samo.

Żona cały czas powtarza, że to synuś tatusia. Gdy się budzi, a mnie nie ma w domu, to jest mu przykro. Kiedy z kolei budzi się, a tatuś jest obecny, to sytuacja jest zupełnie inna.

Ciężko opisać mi słowami to, jak dobrze jest nam ze sobą. Żona ciągle powtarza mi, abym to pielęgnował, bo ta relacja zaprocentuje w przyszłości, gdy dziecko będzie starsze. To dlatego pisałem kiedyś o tym, że nie mogę spieprzyć tej relacji. Chcę, aby dziecko, każde moje dziecko, wiedziało, że jest dla mnie najważniejsze na świecie i może przyjść do mnie ze wszystkim. Z radością, smutkiem i z problemami. I zdaję sobie sprawę z tego, że aby tak się stało muszę poświęcać dzieciom jak najwięcej czasu.

A czasu jest mało

Praca, obowiązki, z tego zrezygnować nie mogę. Czasu na dzieci zostaje niewiele, na całe szczęście są jeszcze weekendy. Wiem jednak, że dotychczas cały swój czas poświęcać mogłem jednemu dziecku, które mocno się już do tego przyzwyczaiło. Teraz czas ten muszę dzielić na dwa na tyle umiejętnie, aby Andrzej nie poczuł się odtrącony i aby Ania zorientowała się kim dla niej jestem ;-). I patrząc na to z perspektywy opieki nad pierwszym dzieckiem, to wydaje mi się, że czasu dla drugiego będę miał bardzo mało.

Boję się, że z uwagi na to, dziecko pokocha mnie mniej, że będzie ze mną mniej zżyte i że nie będę dla córeczki taki ważny. Boję się, bo bardzo mi na tym zależy.

Zrobię jednak wszystko co w mojej mocy, aby tak się nie stało. Wierzę bowiem, że faktycznie jest tak, że nie liczy się to ile czasu spędza się z dzieckiem, ale to jak się to robi. A ja będę to robił najlepiej jak potrafię. Teraz: nosząc, tuląc ją, zmieniając pieluszki, kąpiąc i usypiając, za paręnaście miesięcy bawiąc się razem z nią i Andrzejkiem, a za kilkanaście lat doradzając w kwestii odrzucenia chłopaka :D.

Uda się, a moje zmartwienie okaże się nieuzasadnione.

Tak to musi być!

 

Top content