Kasia! Mama Kasia!

Kasia! Mama Kasia!

Dziś rano, jak za każdym razem w weekend, wyszedłem z dziećmi z naszej sypialni, pozostawiając w niej moją żonę. Aby w samotności mogła chociaż częściowo odespać to wszystko, co działo się w tygodniu.

Zdjęliśmy piżamy, ubraliśmy się, umyli, zjedli śniadanie, poczytaliśmy książeczki. Aż w końcu żona wstała, przeziębiona, zamulona, to wtedy przeprowadziła taką oto rozmówkę z moim dwuipółletnim synkiem.

– mama, mama, ja chcę muzykę!

– czekaj Andrzejku, ledwo się obudziłam, nie wiem jeszcze jak się nazywam

– Kasia! Mama Kasia!

No i padliśmy. Kasia nie wiedząc jak się nazywa, a ja podsłuchując w drugim pokoju ;-).

Spodobało się? Daj lajka lub udostępnij znajomym. Za każdym razem, kiedy tego nie zrobisz, uronię małą łezkę. A jeśli to zrobisz, to poczujesz same korzyści: zawsze dowiesz się o nowym poście, na FB zobaczysz więcej zabawnych historyjek z naszego życia, no i będziesz mógł obserwować fotki, które wrzucam na Instagram, są tak fantastyczne, że klękajcie narody.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewiń do góry