Dziecko idzie do przedszkola. 3 rzeczy, których w związku z tym nie zrobię

Dziecko idzie do przedszkola.

Nadszedł ten czas. Z jednej strony piękny. Z drugiej paskudny. Wszystko się zmieni. Nic już nie będzie takie samo.

Już w kolejny poniedziałek moje dziecko po raz pierwszy przekroczy progi przedszkola. Po raz pierwszy zostanie pod opieką obcych osób, z obcymi dziećmi. Po raz pierwszy porządnie oderwie się od rodzicielskiej pępowiny. Czeka go masa zabawy, tona nauki, wiele nowych znajomości, sporo frajdy.

Czeka go też ogromny szok, jakim jest rozstanie z rodzicami i domem, nawet na te kilka godzin w ciągu dnia. I ten szok, i ten stres czekają też na rodzica. Bo nie wiem jak Ty, ale ja przed pójściem mojego dziecka do przedszkola trochę się stresuję.

Stresuję się, bo martwi mnie to, że nie będzie mu tam dobrze. W dodatku coraz bardziej uderza we mnie fakt, że dziecko mi rośnie, dorasta, zaczyna wychodzić z domu. Zaczynam rozumieć, że nie zawsze będzie takie małe, bezbronne i przyklejone do mnie czy do żony. Trochę mi tego szkoda, ale taka już kolej rzeczy. I wcale nie wstydzę się tego, że jest to z lekka egoistyczne.

W każdym razie postanowiłem zrobić sobie listę trzech rzeczy, aby nie pogarszać sytuacji przy ewentualnych kryzysach i aby ryzyko tych kryzysów zminimalizować.

Nie będę miał mu za złe, że płacze

Ostatnio pisałem o tym, że płacz dziecka doprowadza mnie do nerwicy. Często jest tak, że gdy tylko słyszę, że Andrzej zaczyna płakać, to mam ochotę spierdzielać na drugi koniec miasta. W tym przypadku nie mogę tak jednak zrobić. Tu ten ewentualny płacz byłby w pełni zrozumiały. W końcu dziecko zaczyna nowy etap w swoim życiu. Ja się stresuję, gdy zmieniam pracę. Tak samo on stresuje się, gdy idzie do przedszkola. W dodatku jest ode mnie troszkę młody i gorzej radzi sobie z emocjami. Synek może potrzebować wsparcia, przytulania czy wspólnego spania – o wiele bardziej, niż wcześniej. I muszę mu to dać.

Nie będę go stresował

Niby oczywiste, ale i tak o tym napiszę. Przed pójściem do przedszkola w żadnym wypadku nie mogę nastawiać dziecka negatywnie. Nie mogę go stresować, nie mogę dawać mu powodów do niepokoju. To oczywiste, że nikomu nie przyjdzie do głowy, aby mówić to dziecku bezpośrednio. Mam na myśli to, aby o ewentualnych nerwowościach nie rozmawiać z żoną, mężem, babcią czy ciocią. Dziecko to słyszy i nawet jeśli nie komentuje, to później widzimy, że jednak słyszało.

Nie odprowadzę go do przedszkola

Kiedy zdecydowaliśmy, że Andrzej pójdzie w tym roku do przedszkola, to zastanawialiśmy się nad tym, kto powinien go tam odprowadzić. Nie mamy dni adaptacyjnych, więc nie będzie czasu, aby się przystosował. Trzeba być twardym, trzeba go zaprowadzić, przebrać i zostawić. Początkowo myśleliśmy, że padnie na mnie. Po namyśle uznaliśmy jednak, że byłoby to robieniem jeszcze większych wideł z igły. Standardowo w godzinach, w których dziecko ma iść do przedszkola, w domu mnie nie ma. I tak samo będzie 2 września, kiedy to Andrzej rozpocznie nowy etap swojego życia.

Oby był wesoły i wspaniały. I oby przedszkole nie zaspokoiło wszystkich zabawowych potrzeb Andrzejka, mam nadzieję, że popołudniami wciąż będzie chciał bawić się i ze mną.

Top content