Czy warto dawać dzieciom kieszonkowe?

Sprawa kieszonkowego jest dosyć problematyczną kwestią. Sam mam dosyć mieszane uczucia co do tego i nie jestem w stanie jednoznacznie powiedzieć, jak na razie czy jestem za dawaniem dzieciom kieszonkowego czy też przeciwny. Sam jeszcze dzieci nie mam, ale moi przyjaciele już tak i wiem jak ta kwestia prezentuje się u nich. W niektórych rodzinach prezentuje się to naprawdę bardzo ciekawie, a u innych wręcz przeciwnie. Dlatego dochodzę do wniosków, że samo kieszonkowe nie jest tutaj kwestią wystarczającą do omówienia tej sprawy, a trzeba patrzeć na to w szerszym kontekście.

Kieszonkowe jako niezbyt dobry pomysł

Wiele osób może myśleć, że kieszonkowe jest świetną sprawą, ponieważ uczy dzieci jak powinny postępować z pieniędzmi, tak aby im te pieniądze zostały na dłuższy czas, czy to na tydzień, czy dwa tygodnie, czy na miesiąc. Okazuje się, że sytuacja nie jest zawsze taka różowa, jakby to według niektórych mogłoby być. Dzieci nie rozumieją wartości pieniądza i trudno je ich nauczyć, dając im tylko i wyłącznie kieszonkowe. Jak się okazuje problemy z pieniędzmi u dzieci zaczynają pojawiać się bardzo często, a dziecko zaczyna po pewnym czasie odczuwać, że pieniądze, które DOSTAJE są tak naprawdę tego dziecka, a przecież co ono robi, żeby dostało te pieniądze? Przecież to rodzice chodzą do pracy i zarabiają, a dziecko przez dostawanie kieszonkowego może nauczyć się roszczeniowej postawy, która jest naprawdę czymś fatalnym i nikt nie powinien czegoś takiego w sobie mieć, gdyż to zabija przedsiębiorczość.

Niektórzy rodzice stosują taką taktykę, że dają swoim dzieciom pieniądze za dobre oceny w szkole, jednak można się zastanowić czy to nie dziecko powinno być wdzięczne za to, że w ogóle może się uczyć? Przecież każdy dorosły człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że szkoła w porównaniu z wymogami w pracy to w zasadzie jak leżenie do góry brzuchem cały dzień. Dlatego dając dziecku pieniądze za dobre oceny, wyrobi sobie ono taki nawyk, że uczy się dla rodziców i pieniądze i nie uczy się po to, aby chłonąć wiedzę i rozwijać się. Czasem okazuje się, że lepiej jest zdecydować się dawanie dzieciom pieniędzy za to co robią w domu, ale tutaj dochodzi kolejna kwestia czy powinno się płacić za wszystko co robi dziecko, a może jednak tylko za pewne czynności?

Jak doskonale widać nie należy to do prostych kwestii, ponieważ takie nie jest, a to z tego względu, że rodzic powinien nauczyć dziecko skąd te pieniądze się tak naprawdę biorą, nie można dziecka zamykać w złotej klatce i wrzucać do niej pieniędzy raz na tydzień, albo nie wystarczy kilka prostych rzeczy, żeby dziecko dostało pieniądze. Wielu ludzi ciężko pracuje w biurach, inni na budowie, przecież zdobywanie pieniędzy nie jest niczym łatwym i polskie rodzinny codziennie to odczuwają, gdy małżonkowie przynoszą po 1500 złotych, dlatego dziecko powinno wiedzieć, że pieniądze to ciężka sprawa, zwłaszcza jeżeli chce się wyrobić w dziecku nawyk do poprawiania swoich umiejętności, a nie „czy się stoi, czy się leży, 2 tysiące się należy”.

Oczywiście wiadomo, że każdy w tej kwestii może mieć odmienną opinię i użyć innych argumentów, ponieważ to jest tylko moje zdanie, a nikt nikomu nie broni mieć własnego i Wy pewnie macie też swoje i za tym zdaniem stoją twarde argumenty. Jest tutaj jednak ciekawa rzecz, a mianowicie wiele badań donosi, że jeżeli dziecko dostaje dużo pieniędzy to istnieje mniejsza szansa na to, że kiedykolwiek zacznie je oszczędzać, niż te, które dostaje o wiele mniej.

W takiej sytuacji można dojść do wniosku, że efekt kieszonkowego jest roszczeniowa postawa, a przy tym duża szansa na to, że będą wszystko wydawać. Dlatego kieszonkowe dla dziecka może okazać się edukacyjną katastrofą. Chociaż jest od tej reguły pewien wyjątek.

Kieszonkowe, które nie zniszczy dziecka

Zauważyłem, że u innych rodziców sytuacja prezentuje się zgoła inaczej i zacząłem rozmyślać dlaczego tak jest. Czy może te dzieci są jakieś takie inne? A może to właśnie nie chodzi o dzieci, a o rodziców i o ich postawę i może w tym jest cały pies pogrzebany? Dotarło do mnie, że jeżeli rodzicowi zależy na tym, aby dziecko było w stanie pojąć to co on chce mu przekazać to trzeba je uczyć odpowiednimi metodami. W innej sytuacji będą one zniechęcone i znudzone, a cała nauka pójdzie w las.

Załatwianie kwestii finansowych z osobami dorosłymi bywa naprawdę męczące, niektórym trzeba to tłumaczyć po kilkanaście razy, opowiadając dziesiątki historii i dając multum przykładów, a wyobraźcie sobie teraz, że z dziećmi sprawa jest jeszcze gorsza, gdyż one nie mają o niczym pojęcia. Dzieci nie wiedzą czym jest kredyt hipoteczny, ile kosztują opłaty za mieszkanie, ile trzeba wydać na miesiące, aby móc przeżyć, one nie mają o niczym pojęcia i nie znają po prostu wartości pieniądze. Dziecku powiesz milion złotych, a potem powiesz 100 tysięcy to dla niego i to jest dużo i to jest dużo. Dzieci często myślą, że jakby miały milion złotych to by mogły przeżyć całe swoje życie.

Rozmawiać z dziećmi trzeba w całkowicie odmienny sposób. Najlepsze rezultaty otrzyma się w momencie, gdy przeprowadzać się z dzieckiem niezwykle krótkie rozmowy i lekcje, ale trzeba też wiedzieć kiedy to zrobić, bo nie zawsze będzie na to odpowiedni czas. Najlepszym wyjściem będzie czekanie, na to, aż gdy dzieci same zaczną pytać. Małe dzieci w wieku około 6-8 lat są bardzo ciekawe świata i często zadają dużo pytań. Dlatego jeżeli zacznie Cię pytać skąd się biorą pieniądze na karce, czy dlaczego ludzie nie drukują pieniędzy itd. To po prostu odpowiedz na te pytania, dając niesamowicie wyczerpującą odpowiedź, tak aby dziecko miało świadomość tego co się w okół niego dzieje i żeby wiedziało, że pieniądze nie biorą się z nieba.

Oczywiście rozmowy są w stanie dużo pomóc w tej kwestii, jednak o wiele lepiej będzie wyglądała kwestia praktyki, gdyż to ona da najlepsze rezultaty. Znam przypadki dzieci, które mają po kilka latek i gdy słyszą cokolwiek o kredycie to się robią czerwone ze złości, a to wszystko dlatego, że rodzice odpowiednio takie dzieci wychowali i pokazali im czym się kończy branie kredytu.

Zdarzają się rodzice, których dzieci nawet nie chcą od nich pożyczać pieniędzy, a to z tego powodu, że stosują oni taką praktykę, że jeżeli dziecko nie odda pieniędzy w ustalonym terminie to będzie musiało płacić odsetki. Dlatego, gdy po długim oszczędzaniu dziecko wreszcie będzie chciało wydać swoje pieniądze i pójdzie do sklepu i zabraknie mu pieniędzy to dwa razy pomyśli zanim zechce pożyczyć od kogokolwiek pieniądze. Takie momenty to idealna okazja do tego, aby wyjaśnić dziecku czym są tak naprawdę pieniądze i czym to wszystko może się skończyć i zacząć wyjaśniać mu w takiej sytuacji, że mimo tego, iż bank będzie postępował jeszcze gorzej i nawet jak ulegniecie i darujecie dziecku to trzeba powiedzieć dziecku, że bank nigdy tego nie zrobi.

Życie jest w stanie naprawdę podsunąć wiele okazji do tego, żeby wykorzystać zgromadzoną wiedzę w praktyce i jakoś przekazać to dziecku, jednak trzeba być naprawdę czujnym, ponieważ takich sytuacji w życiu nie miewa się zbyt często, ale kiedy to się wreszcie stanie to warto dobrze wykorzystać taki moment. Z tego właśnie względu, że takie sytuacje są sporadyczne to trzeba zdecydować się właśnie na coś co o wiele lepiej się spiszę, a w tym przypadku jest to właśnie kieszonkowe, które może być odpowiednio wykorzystane przez rodziców, tak aby dzieci zrozumiały, że nie ma nic za darmo.

Jak dawać dzieciom odpowiednie kieszonkowe?

Decydując się na naukę dzieci związaną z tym w jaki sposób powinny one postępować z pieniędzmi ma się nie mały orzech do zgryzienia, gdyż trzeba się za to zabrać w taki sposób, aby one na samym końcu zdawały sobie doskonale sprawę z tego, że właśnie tak o to funkcjonują pieniądze w prawdziwym, dorosłym życiu. Dlatego sam jestem sceptycznie do tego nastawiony, ponieważ nikt nikomu nie będzie płacił pracownikowi za to, że tylko istnieje. Niestety rynek pracy jest dosyć problematyczny i płaci się ludziom zazwyczaj w kontekście tego co potrafią. Sam przez pewien czas uznawałem dawanie dzieciom pieniędzy za wypełnianie dodatkowych prac, które nie leżały w ich kompetencjach jako coś dobrego. Dostrzegłem jednak po pewnym czasie, że wszystko ma swoje minusy i że życie nie jest, aż tak kolorowe jakby mogło się to wszystkim wydawać. Istnieje tutaj kilka słabszych stron, które warto omówić w tym kontekście:

Zbyt mało okazji, aby dzieci mogły coś zarobić – Wyznając zasadę, że dzieciom powinno się płacić tylko za wykonane pracę, które nie leżały w ich kompetencjach jest dosyć ciężką kwestią, ponieważ posprzątanie pokoju, sprzątniecie po jedzeniu, dobre oceny to są czynności, które należą do ich obowiązków. Nie ma sensu dawać za to pieniędzy, gdyż później będą starały wykorzystywać się to, a do tego tak to w życiu nie działa, no chyba że chcecie, aby Wasze dziecko świetnie myło naczynia, ścieliło łóżko, albo żeby w przyszłości tylko i wyłącznie się uczyło. Nawet jak ktoś rozpoczyna karierę naukową to musi dawać dowody swoich prac. Okazji do zarobku w tym przypadku jest nieco mniej, a mogą być to sprzątanie pokoju za swoje rodzeń, sprzątanie w salonie, albo gdzieś indziej, chodzenie na pocztę i wysyłanie listów. Problem jest tutaj jeden, że niektóre rzeczy nie leżą w obowiązkach dzieci, jednak nie znaczy, że tak w przyszłości nie będzie. Im starsze dziecko tym więcej powinno mieć ono obowiązków, gdyż musi się nauczyć, że życie nie polega tylko na dostawaniu. Jeżeli rodzice ciężko pracują, żeby dziecko miało co jeść, gdzie spać i mogło pozwolić sobie na to co zechce i nie musiało nigdy cierpieć z powodu, że nie wiadomo czy za miesiąc nie przyjdzie komornik i nie zabierze dziecku i rodzicom dachu nad głową, to dziecko musi nauczyć się tego, że powinno być wdzięczne za to gdzie się znajduje, bo nie każdy może mieć taki luksus jak ono. Dlatego też, gdy dziecko jest małe może się okazać, że umycie samochodu jest dla niego wyzwaniem, więc można mu zapłacić, ale gdy już dorośnie to trzeba poszerzać jego zakres obowiązków, aby pewnego dnia, mając 20 lat, chcąc zacząć samodzielnie żyć, nie dostało od życia przysłowiowo w twarz, a to z tego względu, że zwyczajnie nie było do tego wcześniej przygotowane. Zwłaszcza, że takie kwestie jak umycie samochodu, czy posprzątanie po naczyniach też leży w dziecka odpowiedzialności, gdyż ono z tego korzysta. Odwozi się córkę na balet, a syna na piłkę nożną, to w takich sytuacjach samochód też się brudzi.

Co jakiś czas dziecko otrzymuje prezenty finansowe. Tutaj zazwyczaj cały system może zostać zrujnowany przez kochających dziadków, którzy nie biorą pod uwagę tego, że rodzice starają się wypracować w dzieciach jakiegoś rodzaju nawyki, tylko chcą być dla swoich wnuczków jak najmilsi, ponieważ niezmiernie ich kochają. Zwłaszcza, że na dziadków ich słodkie miny działają najmocniej na świecie. Dlatego najczęściej po wizytacji u dziadków dzieci wracają z niesamowitą ilością różnorakich prezentów, zabawek i innych upominków oraz oczywiście ze sporą ilością dodatkowej gotówki, a przez ten czas zwyczajnie nie mają ochoty wykonywać dodatkowych prac. Jeżeli zbierze się wszystkie święta, odwiedziny dziadków, jakieś inne okazje to można zobaczyć, że w zasadzie dzieci są w stanie na tym zrobić dochodowy biznes i może się w pewnym momencie okazać, że dziecko nie potrzebuje dodatkowych pieniędzy, bo wystarczy mu to co ma od dziadków. Zwłaszcza, że przecież rodzice nagle nie przestaną takiego dziecka utrzymywać. Ponadto nie można w takiej sytuacji dojść do jednej istotnej kwestii, która jest sednem dorosłego życia z punktu widzenia finansowego. Podstawą tutaj powinna być systematyczność, analiza przyszłości i swoich funduszy i umiejętność zarządzania pieniędzmi i czasem. W sytuacji, gdy dziecko otrzymuje nieregularnie pieniądze od dziadków i samo nie jest w stanie liczyć na regularny dochód w domu, gdyż raz praca jest, a raz jej niema to w zasadzie dosyć problematyczną kwestią może okazać się nauka dzieci. Oczywiście, że można z dziećmi o tym rozmawiać, jednak niestety, ale każdy człowiek ma tak, że najlepiej uczy się na swoich błędach. To tak samo jak zobaczycie, że sąsiad jest chory to przecież Wasz organizm się nie uodporni na chorobę na sam jej widok, tak samo jest tutaj.

Czy istnieje jakieś wyjście z tej sytuacji?

Osoby, które czytają mojego bloga zapewne zdają sobie sprawę z tego jakie mam podejście do finansów osobistych i wiecie pewnie, że staram się dzielić z Wami tutaj różną wiedzą na tenże temat. Bardzo wiele osób myśli, że wiedza z zakresu finansów może pomóc w wychowywaniu dzieci, no ale prawda jest taka, że w zupełności tu nie działa, można uzmysłowić dorosłemu co powinien zrobić ze swoimi finansami, ale pod żadnym pozorem dziecku, gdyż to zwyczajnie nie przyniesie żadnych skutków. Sam przyznam się bez bicia, że nie jestem ekspertem z zakresu wychowywania dzieci i nie wiem jak najbardziej optymalnie powinno się na nie wpływać, gdyż nawet jeszcze własnych nie mam, jednak po głębokiej analizie uważam, że w pewnych sytuacjach, że czasem kieszonkowe nie będzie złym rozwiązaniem, ale czasem jest tutaj właśnie słowem klucz.

Przez długi okres myślałem nad tym co powinno się zrobić, żeby dziecko nie było w stanie traktować kieszonkowego jako zasiłku, który mu zwyczajnie się należy. Dlatego stwierdziłem, że najlepszym pomysłem będzie porozmawianie z najbardziej zainteresowanymi. Stwierdziłem, że porozmawiam z dziećmi swoich znajomych o tym, żeby być w stanie wypracować takową opinię. Większość dzieci lubi tego typu rozmowy, więc nie było się czym martwić, ale co najważniejsze to tenże fakt, że dało się wypracować naprawdę bardzo ciekawy plan i doszedłem do kilku kwestii.

W przypadku kieszonkowego najbardziej optymalnym rozwiązaniem będzie:

  • Zastosowanie regularnej, ale stosunkowo niskiej kwoty. W przypadku dwójki dzieci, które mają inny wiek może być to dosyć trudne zadanie, jednak śmiesznym i bardzo łatwym sposobem na wybrnięcie jest zwyczajne obiecanie dzieciom, że za X czasu również dostaną podwyżkę i otrzymają tyle ile, inne, starsze dziecko. Trudno dziecku będzie przemówić logicznymi argumentami, gdyż ono żyje w całkowitej abstrakcji.
  • Kieszonkowe powinno być ściśle związane z domowym budżetem. Dziecko będzie miało wtedy jasne rozeznanie, że pieniądze nie biorą się z podziemia, dlatego też jeżeli dziecko chce mieć pieniądze to musi z czegoś zrezygnować. Najlepszym rozwiązaniem jest zrezygnować z różnego rodzaju przekąsek. Efekt będzie najlepszy.
  • Prezenty finansowe nie mają wpływu na kieszonkowej, jednak dzieci powinny zdawać sobie sprawę, że jeżeli w pewnym momencie nie dotrzymają słowa i nie wywiążą się ze swoich obowiązków to powinno się na dzieciach zastosować karę pod względem finansowym, ucinając im kieszonkowe.
  • Lista pac dodatkowych powinna być cały czas możliwa i dzieci powinny otrzymywać za nie pieniądze. Najlepszym rozwiązaniem będzie zdecydowanie się na przeprowadzenie rozmowy z dziećmi o pracach dodatkowych. Bardzo dobrym pomysłem będzie ponadto zdecydowanie się na to, aby dzieci same przynosiły listę z pracami dodatkowymi, które chcą podjąć, a rodzice powinni je weryfikować.

Powiem Wam szczerze, że osobiście ciekawi mnie jak takie coś będzie działało w praktyce. Na dzień dzisiejszy kilku moich znajomych zdecydowało się podjąć taką próbę i na razie rezultaty są zachęcające, jednak jeszcze jest zbyt wcześnie by wyciągać jakiekolwiek wnioski. Jestem ciekaw również Waszej opinii. Co Wy myślicie o kieszonkowym, czy uważacie, że to dobry pomysł, że dziecko powinno dostawać pieniądze za bycie dzieckiem? Jaki macie stosunek do tego? Bardzo ciekawi mnie opinia rodziców, gdyż oni posiadają bardzo dużo doświadczenia na ten temat. Ja pamiętam, że jak byłem mały sam dostawałem kieszonkowe od rodziców, tak samo jak moja starsza siostra i każdy z nas dostawał pieniądze za sprzątanie danego pomieszczenia np. kuchni, łazienki, salonu, korytarza i takie pracę były wykonywane 3 razy w tygodniu. Pamiętam również, że ostatecznie nie skończyło się to zbyt dobrze, gdyż jakoś przestaliśmy w ogóle się tym zajmować, a temat ucichł całkowicie, chociaż moi rodzice byli mało konsekwentni, więc odpuścili to sobie i dostawaliśmy kieszonkowe bez tego.

Top content