Czy jestem sprzedajnym blogerem?

Czy jestem sprzedajnym blogerem?

Kolejny raz życie, a w zasadzie czytelnicy, zmuszają mnie do tego, aby opublikować tutaj tekst, którego pisać nigdy nie planowałem. I tak prawdę mówiąc, to może nawet nie powinienem, no bo po co mam się przed kimkolwiek tłumaczyć z tego jak, po co i dlaczego prowadzę bloga i czy przypadkiem na nim zarabiam.

Wychodzę jednak z założenia, że nie tłumaczę się tylko przed osobami, które mam w dupie. A Ciebie, drogi czytelniku, lubię. Zależy mi na Tobie i cieszę się, że do mnie zaglądasz, dlatego też właśnie przygotowałem ten tekst, którym odpowiedzieć chcę na zarzuty czy uwagi kilku osób, które ostatnio stwierdziły, że publikuję zakamuflowane artykuły sponsorowane, a tak w zasadzie to oceniam ostatnio tylko produkty, za co biorę pieniądze wciskając czytelnikom kit. To ostatnie to już mój domysł.

Tak się pięknie składa, że wszystkie te zarzuty zwyczajnie robią mi przykrość. A dodatkowo są nieprawdziwe.

Prowadzę tego bloga po to, aby pokazać Ci to, jak żyjemy. Robię to po to, aby kiedyś przypadkiem trafił tu ktoś, kto zastanawia się nad tym, czy warto mieć dziecko i aby zobaczył jak jest mi dobrze, co przekonałoby go do tego, że on też chce mieć dzidzi.

Robię to po to, aby wpadł tu kiedyś ktoś, kto mierzy się z problemami podobnymi do moich i aby znalazł tu podpowiedzi, które ułatwią jego życie.

I to dlatego piszę o przepisie na Hamburgery z bułkami z Lidla. Zwyczajnie uważam, że są one bardzo dobre i szczerze mogę Ci je polecić.

To dlatego piszę o piwie bezalkoholowym dla kobiet w ciąży. Wiem, że część kobiet uwielbia piwo. Wiem, że część z nich szuka czegoś, co smakuje bardzo dobrze, a przy tym nie zaszkodzi dziecku. Znalazłem fajne rozwiązanie i chcę im pomóc. Nie robię tego dla pieniędzy i dla promocji jakiejś marki. No chyba, że mojej. Bo kiedyś trafi do mnie z Google czytelniczka szukająca takiego piwa i być może zostanie ze mną na dłużej, bo spodoba jej się to, co piszę.

I to dlatego piszę o oczyszczaniu organizmu z zestawem Clean 9. Uwierz mi, że jeśli 2 dnia zemdleję i stwierdzę, że to gówno, to informację taką znajdziesz w tym wpisie.

Bo ten blog to moje życie, a nie wpis sponsorowany.

Ja wiem, że w sieci znaleźć można wiele blogów, zwłaszcza parentingowych, na których na 10 wpisów 11 jest sponsorowanych. Słabo mi, gdy wejdę czasem do takiej Pani, która w jednym wpisie promuje odkurzacz, w drugim samochodzik dla dziecka, w trzecim sukienkę, a w czwartym mebel. Dziwię się nawet tym firmom, że chcą współpracować z blogerką, która w każdym wpisie ewidentnie promuje jakąś markę. No, ale to jest ich wybór. I blogerki, i firmy. Niczego nie można im zabronić.

Dla mnie jednak blog nie jest źródłem utrzymania. I nie będzie, mam inną pracę i jej nie porzucę. Chociażby dlatego, że bez niej blog ten by nie powstał. I nie miałby takiego ruchu z Google :D.

Owszem, w ramach mojego bloga pojawiały się już artykuły, za przygotowanie których brałem pieniądze. I z pewnością jeszcze takie się pojawią. Ale uwierz mi, że na ostatnie 6 propozycji współpracy sześć razy powiedziałem NIE. Jeśli mówię TAK, to znaczy, że projekt jest fajny, pasuje do mnie, do mojego życia i do mojego bloga. Jeśli mówię TAK, to znaczy, że z czystym sumieniem mogę Ci coś polecić czując się z tym dobrze. I tyle.

Bo nigdy nie wezmę pieniędzy za reklamę. Nigdy się nie sprzedam. Pieniądze wziąć mogę za pracę wykonaną przy tworzeniu artykułu czy filmu, za zaangażowanie. Za prawo do późniejszego wykorzystania takich materiałów przez markę. A nie za to, że w zamian za pieniądze nagle kogoś czy coś polubię.

Bo nie chcę promować tu czegoś, co jest niezgodne z moim światopoglądem. Nie chcę promować tutaj czegoś, co niezgodne jest z moim stylem życia.

Gdyby było inaczej, to tydzień temu czytałbyś tu artykuł o jeżdżeniu na rowerze, a dwa tygodnie temu o funduszach europejskich.

Ale tego nie czytałeś. Bo ja, Zbyszek, wolę za darmo pisać o moim życiu, w którym rzecz jasna pojawiają się różne marki, niż brać kasę za to, że na zdjęciu ubrany będę w koszulkę firmy X. A jak firma mi nie zapłaci to stanę tak, aby nie było widać nazwy producenta :D.

Nie jestem sprzedajnym blogerem. I nie będę.

Top content