Był CHAM, a teraz jest też PIPA

Na myśl o tym, że mam być rodzicem w głowie mej od zawsze pojawiało się około miliona lęków. Jednym z największych był jednak strach przed tym, że nie będę rozumiał swojego dziecka. Wszystko przez to, że jeszcze przed narodzinami mojej pociechy miałem często okazję stykać się z kilkuletnimi maluchami.

Maluchami, które próbowały do mnie mówić. A właściwie to mówiły ciągle, a ja nie rozumiałem ani jednego zdania.

Zawsze dziwiłem się rodzicom tych dzieci, że jakimś cudem je rozumieją. Byłem tym przerażony, wiedziałem bowiem, że obowiązkiem rodzica jest rozumieć ten „bełkot” :D. Bałem się, że ten obowiązek mnie przerośnie.

A teraz mam takiego słodkiego Andrzejka, który część wyrazów mówi wyraźnie, część przeinacza, a część mówi całkiem po swojemu. Czyli chyba tak, jak każde dziecko. I jakoś go rozumiem, gdy mam problem to pomaga mi żona lub porozumiewamy się z Andrzejem na migi.

Dziś chciałem powiedzieć Ci o dwóch słowach, które Andrzej wymawia w sposób wspaniały, za który kocham go jeszcze bardziej.

Pierwsze słowo to PAN. Andrzejkowi wychodzi z tego zgrabny i elegancki CHAM. Już samo to jest śmieszne. A wyobraź sobie, gdy mówi tak do księdza, listonosza, kuriera lub faceta, którego akurat mijamy na ulicy. No po prostu jest zabawnie.

CHAM towarzyszy nam od jakiegoś czasu. A niedawno dołączyła to niego PIPA. Daj pipę, tata – pipa, mama – pipa, oooo pipa.

Pipa jest fajna, każdy to wie, nawet Andrzej.

Pipa to piłka.

A jakie wyrazy zabawnie przeinaczyły Twoje dzieci?

Top content