Ależ ta moja żona jest kochana!

Dobrze wiem, że kocham moją żonę i dobrze wiem, że chcę spędzić z nią całe swoje życie. Nawet pomimo tego, że jesteśmy zupełnie różni, czasem się kłócimy i całkiem regularnie nawzajem się wkurzamy. Ale po tym, co zrobiła dla mnie w Mikołajki kocham ją jeszcze bardziej. A wcale się nie wysiliła. Zrobiła prostą rzecz, która nic ją nie kosztowała, a mi dała chwile radości, wzruszenia i uśmiechu.

Chodzi tutaj mianowicie o to, że moja kochana żona zaraz po przebudzeniu się wzięła do ręki telefon i nakręciła film.

Tak się składa, że nasze dziecko od jakiegoś czasu chodzi spać w swoim łóżku, a budzi się w sypialni, u boku swojej mamy. Ja jestem już wtedy w pracy, więc te poranki mnie omijają. Tak też było 6 grudnia. Żona po przebudzeniu powiedziała synkowi, że wydaje jej się, że był dzisiaj u niego Święty Mikołaj i że chyba trzeba zajrzeć do jego pokoju, aby sprawdzić czy nie zostawił mu jakiegoś prezentu.

Później poszli oboje do pokoju synka, a na łóżku znaleźli prezent, który w środku nocy zostawić musiał tam Mikołaj. Andrzej był przesłodki. Najpierw pokazywał na niego palcem, a później do prezentu mocno się przytulił.

Ależ ta moja żona jest kochana

O jak on lubi się tulić, ciekawe kiedy mu to przejdzie.

Później, przy pomocy swojej mamy, synek rozpakował prezent, zachwycał się nim i zaczął się nim bawić.

Przegapiłbym to. Przegapiłbym to dlatego, że muszę pracować i zarabiać pieniążki na takie właśnie prezenty. Tak jak i pracować musi zdecydowana większość z nas.

Na szczęście nie przegapiłem.

Życzę Ci jednak, abyś u swojego boku zawsze miał taką osobę, jak moja Kasia, która uwieczniła ten pierwszy Mikołajkowy raz mojego synka (na pełnej świadomości), dzięki czemu i ja mogłem zobaczyć, jak dziecko biegnie szukać prezentu, rozpakowuje go, a później się z niego cieszy.

Aha, prezentem był zestaw małego mechanika: młotek, klucz płaski, śrubokręt, parę śrub i kołków. Fajne :-).

Top content