A kiedyś sam się z tego śmiałem… czyli zakupy w Lidlu

Pewnie każdy z nas miał okazję widzieć filmy, na którym duża grupa ludzi stoi przed metalowym hangarem. Tłoczy, przepycha się, wciska do drzwi, walczy, wzajemnie się obraża. Wszystko to po to, aby kupić coś w Lidlu.

W necie popularne były filmy, na których widać było jak ludzie walczą w ten sposób o karpia czy o skórzaną torebkę. Zawsze się z tego śmiałem i twierdziłem, że nigdy nie upadnę na głowę z aż tak dużej wysokości, aby zacząć uczestniczyć w tego typu wydarzeniach.

A dziś uczestniczyłem. Nieco z boku, ale jednak.

Właśnie dziś w Lidlu pojawić miało się kilka rodzajów ciuszków dla niemowlaków. Wiem, że Lidl sprzedaje produkty o bardzo wysokiej jakości (zwłaszcza zważywszy na ich cenę), więc stwierdziłem, że przed 8 zrobię sobie przerwę w pracy i przejadę się do Lidla zobaczyć czy te kolejki to prawda i czy uda mi się kupić coś dla mojego synka.

No i podjechałem pod Lidla i już wiedziałem, że w tych zabawnych historiach nie ma ani odrobiny żartu. Rzeczywiście, pod Lidlem stała spora grupa ludzi. Ja zostałem w samochodzie i obserwowałem co się dzieje. Gdy otworzyli sklep, to ludzie zaczęli się do niego pchać co najmniej tak, jakby dawali tam coś za darmo. Poczekałem aż się rozluźni i sam udałem się do sklepu.

W drzwiach spotkałem się z pewnym Panem, którego to przepuściłem i poprosiłem, aby wszedł pierwszy. Wiesz, chciałem pokazać, że wcale mi się tam nie spieszy, że wcale na zakupach mi nie zależy i nie chcę być tacy jak ci, którzy to w drzwiach tych przed chwilą się przepychali. Część z tych rzeczy jest prawdą, ale na zakupach akurat mi zależało, nie jechałbym tam rano dla rozrywki 😉

W sklepie zauważyłem, że z zakupem rzeczy dla dzieci nie powinno być dużego problemu a to dlatego, że tłum podzielił się na kilka grupek. Część poleciała po jakieś rzeczy dla kobiet, część po spodnie dla mężczyzn, a część po rzeczy dla dzieci. Zrobiłem zdjęcie i poszedłem szukać czegoś dla Andrzejka.

Udało mi się kupić i spodenki i bluzki i body. Wszystko spodobało się mojej żonie, która pochwaliła mnie za wybór wzorów, a producenta za to, że wszystko jest miłe w dotyku.

Ze sweterka zrezygnowałem, bo stwierdziłem, że szkoda mi 30zł na coś, na co Andrzej pewnie w pierwszej kolejności puści pawia.

Byłem na tyle zadowolony, że nawet kupiłem sobie jakieś spodnie, żona będzie zadowolona, może w końcu przestanie mówić, że chodzę ubrany jak obdarciuch.

Okazuje się, że te zakupy w Lidlu wcale nie są takie straszne. Po prostu ludzie znają produkty sprzedawanych przez nich marek, cenią ich jakość i fatygują się rano po to, aby coś sobie kupić. Krew się jednak nie leje, więc jak dla mnie jest ok. Zwłaszcza gdy przeczeka się ten pierwszy szał. Bo tak prawdę mówiąc to sądzę, że zakupy te spokojnie zrobiłbym również dziś wieczorem czy jutro rano.

Ale po karpia tam nie pójdę.

Top content