Jak już wiesz moja rodzina stała się bogatsza o jedną cudowną osóbkę.
Teraz, po porodzie, mogę już powiedzieć Ci o tym, jak bardzo bałem się narodzin mojego drugiego dziecka. Wszystko przez to, że narodziny pierwszego kojarzyły mi się z horrorem, którego jak się okazuje można uniknąć. Wystarczy wybrać odpowiedni szpital, w którym chce się rodzić. Wielospecjalistyczny Szpital Powiatowy S.A. im. dr B. Hagera nr 3 w Tarnowskich Górach zafundował nam poród straszny, w czasie którego od początku miałem wrażenie, że:
- Panie z recepcji przyjmujące na SORze są obrażone o to, że przyszło się do szpitala, swoją obrazę demonstrując oczywiście dopiero po kilku minutach, mając wcześniej nadzieję, że będąc ignorowanym wyjdzie się do innego szpitala
- lekarze mają pretensje, że wody odeszły kobiecie pod wieczór
- priorytetem jest nakłonienie pacjentki do wykonania cesarskiego cięcia
- położne chcą się wyspać i mają pretensje o to, że pacjentka chciałaby poczuć ulgę zmagając się ze skurczami krzyżowymi
- moja żona i moje dziecko są w niebezpieczeństwie
Generalnie dramat, horror i nic przyjemnego. Wszystkie osoby słuchające mojej relacji z porodu były wystraszone i mówiły tylko jedno zdanie: nie wracaj do tego z Kasią, niech ona o tym zapomni. A chyba w porodzie nie chodzi o to, żeby o nim zapomnieć? Prawda? W tarnogórskiej trójce tego nie wiedzą. Szkoda, że nie zaufaliśmy fatalnym opiniom o tym szpitalu i na własnej skórze zechcieliśmy się przekonać, że to miejsce, którego należy unikać.
Anię zdecydowaliśmy się rodzić w Pyskowicach, w niewielkim szpitalu, w niewielkim mieście, o nazwie, która początkowo mnie do siebie zniechęcała. I rodziło się nam (no dobra, Kasi) REWELACYJNIE. Od początku do końca:
- na izbie przyjęć przyjęła nas miła Pani, w miłej atmosferze, sama się do nas odezwała i zaprosiła do zapisu
- zawołała lekarza, który od razu zbadał Kasię, później zrobił to jeszcze dwa razy, na oddziale
- położone, pomimo porodu nocnego, były bardzo aktywne i nie opuszczały nas na krok, niemal przez cały czas trwania porodu, od 23:20 do 5:20, pomagając Kasi, podpowiadając jej i generalnie usprawniając narodziny 4 kilogramowego dziecka ani przez sekundę nie sugerując cesarskiego cięcia
- robiły to pomimo tego, że miały na głowie trzy rodzące pacjentki, w Tarnowskich Górach Kasia była sama
- czuliśmy się tutaj bezpiecznie
- Kasia spotkała się z wspaniałymi ludźmi na oddziale dla noworodków, gdzie wysłuchała między innymi porad laktacyjnych, które bardzo jej pomogły
- dokarmianie noworodka? ok, ale tylko po zgodzie rodzica, a nie jak w Tarnowskich Górach – bez żadnej konsultacji
Generalnie porównujemy tu niebo i …. nie, nie ziemię, piekło. W piekle Kasia miała za wąską miednicę by rodzić naturalnie 3.5kg dziecko (urodziła), a w niebie nie było problemu by rodzić 4kg bobasa. To o czymś świadczy.
Mając niewiele czasu muszę kończyć już ten wpis. Cieszę się, że udało mi się go przygotować. I jeśli szykujesz się do narodzin dziecka, to wiedz, że w tej chwili zależy mi na jednym: uwierz, że w Polsce można urodzić po ludzku. Można nie mieć traumatycznych wspomnień i można być traktowanym z godnością. Wystarczy dobry szpital. Z naszego doświadczenia wynika, że nawet w Państwowym szpitalu można czuć się jak w prywatnej klinice. Jeśli więc kusi Cię, aby rodzić gdzieś bliżej domu, w szpitalu o złej opinii, to nie rób tego, bo zrobisz krzywdę sobie, swojemu dziecku i swojemu mężowi, który będzie miał ochotę zrobić krzywdę połowie pracowników szpitala.
Lepiej tego uniknąć i urodzić po ludzku.
Spodobało się? Daj lajka lub udostępnij znajomym. Za każdym razem, kiedy tego nie zrobisz, uronię małą łezkę. A jeśli to zrobisz, to poczujesz same korzyści: zawsze dowiesz się o nowym poście, na FB zobaczysz więcej zabawnych historyjek z naszego życia, no i będziesz mógł obserwować fotki, które wrzucam na Instagram, są tak fantastyczne, że klękajcie narody.
W Polsce mimo wszystko nie jest źle jeśli chodzi o położnictwo i rodzenie dzieci. Z tego co mi wiadomo, sporo osób przyjeżdża zza granicu do Polski by urodzić dziecko. Niektóre szpitale mają bardzo dobrą opinię w tej kwestii. Innymi słowy – jest dobrze.
Nie jest dobrze rodzić po terminie. Największy minus to wielkość i waga dziecka- 4 kg to już sporo. Jako że to był drugi poród to było łatwiej, ale przy pierwszym to byłby hardkor, obojętnie w jakim szpitalu… Pierwsze dziecko toruje drogę kolejnym. Tylko przy pierwszym porodzie rozchodzą się kości, które już nie wrócą w dawne miejsce. Na pewno nastawienie personelu szpitala bardzo pomaga, ale nie tylko to się liczy. Czasem ludzie nie mają wyjścia bo mieszkają w jakiejś dziurze gdzie jest tylko jeden szpital w okolicy…
W wielu kwestiach masz rację, ale po nas widzę, że nastawienie opieki medycznej ma znaczenie, ogromne.